„W marcu jak w garncu” – i to było widać. Idąc na zajęcia ubrana w cieplutką kurtkę, kapturem osłaniałam twarz od spadającego śniegu i usilnie starałam się szukać przyczepności w butach. Wracając na obiad mrużyłam oczy od słońca i z trudem omijałam kałuże zajmujące pół chodnika. Wieczorami natomiast, gdy zasypiałam, słyszałam hulający między gałęziami wiatr. Ale jaki miesiąc mógłby dostarczyć nam tyle emocji, nieoczekiwanych zdarzeń i przygód związanych z przemoczoną odzieżą, jak nie marzec?
Ten okres przejściowy między zimą a wiosną zapewne wielu doprowadza do nerwicy. Odwieczny problem kobiet, jaki strój będzie najlepszy, dosięgnął już prawie każdego. Raz za gorąco, raz za zimno i już przeziębienie gotowe. Aby wybrać złoty środek pomiędzy ciepłem, a zimnem trzeba się nieźle nagłowić i przemyśleć, co przyniesie marcowy dzień.
Patrząc w przyszłość, kwiecień zapowiada się niewiele lepiej. Kierując się kolejnym znanym przysłowiem „kwiecień plecień, bo przeplata, trochę zimy, trochę lata” już z góry można założyć, że marcowe praktyki przydadzą się w najbliższej przyszłości. Nabyci w świeżą wiedzę odnośnie odpowiedniego ubioru możemy szykować się na kolejną dawkę pogodowych emocji. Pytanie, czy wiosna jest warta takich utrudnień?
A czy warte jest patrzenie na rozkwitające pąki kwiatów, na zatracanie się w ich niesamowitym zapachu i zasłuchiwanie się w melodyjny śpiew ptaków? Te malownicze widoki, zielone trawy i zakochane pary na każdym kroku… Wyszło trochę melancholijnie, ale tak większość z nas postrzega wiosnę. Jako porę, która niczym grecka bogini wyswobadza nas z kajdan ciepłych kurtek i oplatających szyję szalików. Wiosna jest na wyciągnięcie ręki, ale jeszcze nie na tyle blisko, by móc jej dotknąć. A zmienna pogoda w profesjonalny sposób wpływa na nasze samopoczucie. Zmęczenie, rozkojarzenie, rozdrażnienie, czy melancholijne odczucia, to i wiele więcej możemy śmiało zrzucić na pogodę 🙂 Dlatego nie przejmujmy się zmiennymi humorkami, szarością za oknem i kaloszami na nogach, ponieważ już niedługo, jak mówią w piosence Skaldowie, „wiosna – cieplejszy wieje wiatr”. A my ten cieplejszy powiew przecież czujemy.
A czy warte jest patrzenie na rozkwitające pąki kwiatów, na zatracanie się w ich niesamowitym zapachu i zasłuchiwanie się w melodyjny śpiew ptaków? Te malownicze widoki, zielone trawy i zakochane pary na każdym kroku… Wyszło trochę melancholijnie, ale tak większość z nas postrzega wiosnę. Jako porę, która niczym grecka bogini wyswobadza nas z kajdan ciepłych kurtek i oplatających szyję szalików. Wiosna jest na wyciągnięcie ręki, ale jeszcze nie na tyle blisko, by móc jej dotknąć. A zmienna pogoda w profesjonalny sposób wpływa na nasze samopoczucie. Zmęczenie, rozkojarzenie, rozdrażnienie, czy melancholijne odczucia, to i wiele więcej możemy śmiało zrzucić na pogodę 🙂 Dlatego nie przejmujmy się zmiennymi humorkami, szarością za oknem i kaloszami na nogach, ponieważ już niedługo, jak mówią w piosence Skaldowie, „wiosna – cieplejszy wieje wiatr”. A my ten cieplejszy powiew przecież czujemy.
Autor: Natalia Karolczyk