Przed nim siedem największych polskich jezior. Pokona je wpław w ciągu siedmiu dni! Krzysztof Gajewski chce w ten sposób pokazać, że jeziora to dobro, z którego warto korzystać.
Bicie tego pływackiego rekordu zapowiada się jako wyzwanie, ale i przyjemność. Jest jednak kilka reguł, których w trakcie zmagania należy przestrzegać.
Po pierwsze, pływak nie może być ubrany w pianki czy sprzęt wspomagającym pływanie. Dodatkowo nie ma prawa dotknąć łodzi asekuracyjnej, stanąć na dnie czy zrobić sobie przerwy. Musi całą trasę przepłynąć ciągiem.Krzysztof Gajewski, trener pływania długodystansowego
Ustanowienie rekordu utrudnia niewielki czas na regenerację pod okiem fizjoterapeuty i sen. Codziennie pływak będzie bowiem pokonywał jedno jezioro. Co jeśli na przykład dojdzie do skurczu mięśnia?
Smutna prawda jest taka, że zagryzam zęby i ruszam dalej. Jeżeli jest to łydka, palce, jakieś mniejsze mięśnie, płynę dalej. Jeśli udo albo najszerszy grzbietu – to z większym bólem, ale też kontynuuję. Nie ma opcji, żeby nie dopłynąć.Krzysztof Gajewski
Nie jest to pierwsze wyzwanie Krzysztofa Gajewskiego – wcześniej nocą przepłynął jezioro Śniardwy. A kolejna rekordowa wyprawa nad jeziora zacznie się 11 czerwca. Na trasie m.in. jezioro Jeziorak, Niegocin i Dąbie. Do pokonania jest 120 kilometrów.
Szczegóły rekordu – w całości wywiadu.
Krzysztof Gajewski