Sytuacja rolników, także w regionie jest bardzo trudna. Klęska trwa od początku kwietnia. Działacze PSL podkreślają, że już wpływa to zarówno na posiadaczy gospodarstw, jak i – dosłownie – zwykłych zjadaczy chleba.
Zapewnienia o pomocy poszkodowanym rolnikom kończą się na pięknych słowach – mówi rolnik i prezes Lubuskiej Izby Rolniczej, Stanisław Myśliwiec. Przedstawia również skalę suszy.
Jedną z form pomocy, oprócz odszkodowań dla ubezpieczonych, jest umorzenie podatku rolnego. Obowiązek jego zapłaty spada na wójtów i burmistrzów miast. – Jeżeli rząd zapewniłby, że zapłaci za nas te stawki podatków, to nie ma problemu. Takiego czegoś nie usłyszałem – dodaje Myśliwiec.
Na wsparcie dla rolników rząd zaproponował 800 milionów złotych. Izby rolnicze wyliczyły, że tych pieniędzy wystarczy dla trzech dużych województw – podaje wicemarszałek województwa lubuskiego, Stanisław Tomczyszyn. A raporty o stratach w wyniku suszy ciągle spływają od samorządów. W tej chwili szkody szacowane są na ponad 2 miliardy złotych. Władze lokalne, także lubuskie, mają więc ograniczone możliwości pomocy.
Jakie skutki ma i będzie mieć susza w regionie? Przede wszystkim ekonomiczne – wzrosną np. ceny pieczywa.
We własnym zakresie województwo podjęło działania, które pomogą ocenić skalę suszy. Samorząd pomoże finansowo Instytutowi Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach. Zakupi 5 urządzeń do monitorowania upraw. Obecnie lubuskie ma jedną taką stację, w Małyszynie.
W województwie lubuskim swoje gospodarstwa prowadzi ok. 20 tysięcy rolników.