Imprezę poprowadził Kamil z kabaretu “Nowaki” i trochę się miotał. Lubię jego styl konferansjerki, ale nawet pomimo braku przygotowania i prowadzący mógłby trochę improwizować. A to nie szło mu najlepiej.
Zarówno Grupa Rudego Kity, jak i Pathisony miały okazję powygłupiać się w “Gębie” kilka razy, więc większych niespodzianek personalnych nie było. No, poza jedną. Na scenie mieliśmy czterech dodatkowych bohaterów, Krótki rysopis: każdy waży kilka gramów i chwyta majonez podczas jedzenia kebaba przez ich właściciela. Tak, to wąsy.
Publiczność znała konkurencje z wcześniejszych występów, ale największy rechot wywołał, zresztą według mojej sugestii, wypełnianie PIT-a przez Chucka Norrisa dla… Calineczki. Nie dość absurdalnie? Calineczką był dwumetrowy wiking Michał Zenkner z “Hlynura”.
Możliwe, że to wąsy okazały się dwunastym zawodnikiem GRK, ale nie widziałem jeszcze tak słabych Pathisonów. Zresztą, nie tylko ja. Gdy publiczność przyznawała siłą oklasków dwa punkty dla jednej z drużyn to miałem wrażenie, że na hasło: “Patisohny” jedna połowa sali wyszła na papierosa, a druga zamawiała właśnie piwo i z braku ręki nie miała jak klaskać. To było wymowne, tak samo jak wrzawa dla GRK. To że wygrali 61:31 nie zdziwiło chyba nawet samych Pathisonów. To nie był ich dzień.
Autor: Kamil Kwaśniak