Co się tu wydarzyło? – tak może zapytać każdy, kto prześledził dokumenty Młodzieżowej Rady Miasta. Przed każdą sesją młodzi radni wysyłają zawiadomienie, w którym zamieszczają link do projektów uchwał, wniosków czy stanowisk rady. Obowiązkowo muszą je przeczytać sami radni, dostęp do plików mają również wszyscy, którzy otrzymali mail z biura rady.
Tak było również przed planowaną szóstą sesją (która jak już wiemy, nie odbyła się – zabrakło jednego radnego do kworum). Żaden z dokumentów nie budzi większego zaskoczenia. Do czasu, aż otworzymy pismo rady skierowane do prezydenta miasta w sprawie bursy. Obecny przewodniczący MRM, Amadeusz Trzaska zwraca się w nim z prośbą o organizację cyklu spotkań w sprawie placówki. Wyjaśnia też, dlaczego temat jest ważny.
Na pierwszy rzut oka tekst wygląda w porządku. Do czasu, aż ściągniemy go na swój komputer. Wtedy oprócz treści wniosku do prezydenta widzimy… uwagi, jakie dopisał do niego Michał Mościcki, prezes Stowarzyszenia Wspierania Młodzieżowej Rady Miasta (pisownia oryginalna).
„Kupa nie uzasadnienie, Amiś. Gdzie lanie wody, gdzie pompatyczne teksty. Patrz na Manifest jakie ja tam frazesy cisnę. Musisz pisać o wspaniałej oświacie w Zielonej Górze, jej osiągnięciach, że wiele uczniów przyjeżdża tutaj z calego wojewodztwa i nawet dalej, że oni muszą mieć standardy do życia, że to jedyna bursa i wstyd” – napisał Mościcki.
Pozostaje mieć nadzieję, że to pomyłka. Wniosek jest bowiem jedynym dokumentem w katalogu, który zawiera taki błąd. Ale nawet jeden nieplanowany komentarz, napisany w taki sposób, może zepsuć wizerunek rady. Młodzi radni już na początku swojej politycznej drogi powinni świadomie i odpowiedzialnie podchodzić do powierzonych im przez młodych wyborców obowiązków. No chyba, że to tylko zabawa w politykę, wówczas lepiej nie marnować czasu dorosłych.