Niepokoją słowa: “Wkurzy się, jeśli jeszcze” oraz: “Pół mili nam zostało”. “Załoga wykonuje ostatni, czwarty nawrót przed podejściem do lądowania. Niezidentyfikowany głos mówi równolegle, że jakieś manewry kogoś zirytują. Prawdopodobnie mówi o Lechu Kaczyńskim. Dalej załoga wypełnia wszystkie wymagane przy podejściu do lądowania czynności. Systematycznie rozbrzmiewa głos dowódcy Sił Powietrznych Błasika” – informuje gazeta “Komsomolskaja Prawda”. Takie informacje podaje PAP. Rosyjska prasa wytyka Polakom złamanie uzgodnienia strony polskiej i rosyjskiej w sprawie nieupubliczniania stenogramów przed całkowitym wyjaśnieniem sprawy. Ale czy tragedię da się wyjaśnić całkowicie?
W Radiu Zet usłyszeliśmy dzisiaj zapewnienie gen. dyw. pil. dr Anatola Czabana: – Nigdy w historii lotów kapitana Protasiuka nie ma przypadku, żeby on naruszył warunki bezpieczeństwa – powiedział szef szkolenia sił powietrznych. – Protasiuk nigdy nie zniżył się poniżej wysokości niedopuszczalnych, nie wykonał niczego, co by mogło stanowić jakiekolwiek podstawy, że może podjąć decyzję o jakimkolwiek ryzyku.
A jednak piloci podjęli decyzję o lądowaniu pomimo komunikatów urządzeń o zbyt małej wysokości. Może radiowysokościomierz nie zadziałał poprawnie, bo przed lotniskiem znajdował się wąwóz, który mógł spowodować inny pomiar wysokości, a kiedy samolot minął wąwóz, pomiary gwałtownie się zmieniły?
Jedno jest pewne: stenogramy nie mówią wszystkiego. Wiele słów jest niezrozumiałych, nie wiadomo do końca, do kogo należy głos osoby, która była obecna w kabinie w czasie lądowania. Mówi się o tym, że najprawdopodobniej był to głos dowódcy Sił Powietrznych, Błasika…
Po przeczytaniu stenogramów odnosi się wrażenie, że samolot mógł zostać uratowany, gdyby tylko nie padła decyzja o podejściu do lądowania.
Autor: UZetka.pl