Pierwszy problem wolnych szkół: regulacje edukacji.
Edukacja, nawet samofinansująca się prywatna edukacja, jest regulowana przez państwo. Z powodu przymusowych praw dotyczących szkolnictwa trzeba mieć zezwolenie na prowadzenie instytucji oświatowej, inaczej uczniowie będą uznani za wagarowiczów. Otrzymanie zezwolenia oznacza oczywiście akceptację wszystkiego tego, co według rządowych biurokratów jest istotne dla edukacji. Wolne szkoły muszą się poddać lub zrezygnować.
Edukacja, nawet samofinansująca się prywatna edukacja, jest regulowana przez państwo. Z powodu przymusowych praw dotyczących szkolnictwa trzeba mieć zezwolenie na prowadzenie instytucji oświatowej, inaczej uczniowie będą uznani za wagarowiczów. Otrzymanie zezwolenia oznacza oczywiście akceptację wszystkiego tego, co według rządowych biurokratów jest istotne dla edukacji. Wolne szkoły muszą się poddać lub zrezygnować.
Drugi problem wolnych szkół: społeczeństwo dyplomowe
Większość karier związana jest z dyplomami, jakie dostaje się w szkole. Wszystkie rządowe miejsca pracy i regulowane przez państwo zawody wymagają oficjalnych dyplomów. Znaczy to, że jeśli prowadzisz wolną szkołę bez rządowej licencji, to szanse twych uczniów na zawodowe kariery są bardzo małe, bez względu na to, jak dobrze są oni wykształceni. Oczywiście niewielu rodziców i uczniów było przygotowanych na to, by zaakceptować taki warunek. Co za tym idzie, warunek ten mocno ograniczył rozwój ruchu wolnych szkół.
Większość karier związana jest z dyplomami, jakie dostaje się w szkole. Wszystkie rządowe miejsca pracy i regulowane przez państwo zawody wymagają oficjalnych dyplomów. Znaczy to, że jeśli prowadzisz wolną szkołę bez rządowej licencji, to szanse twych uczniów na zawodowe kariery są bardzo małe, bez względu na to, jak dobrze są oni wykształceni. Oczywiście niewielu rodziców i uczniów było przygotowanych na to, by zaakceptować taki warunek. Co za tym idzie, warunek ten mocno ograniczył rozwój ruchu wolnych szkół.
Trzeci problem wolnych szkół: konkurencja przeciwko zerowej cenie
Wolne szkoły muszą pobierać czesne. Ale konkurencja, szkoły rządowe, jest finansowana z podatków i nie pobiera nic. Znaczy to, że obojętnie jak efektywnie niebiurokratyczne, wolne szkoły nie byłyby prowadzone, będą one kosztowniejsze niż szkoły państwowe. Chciałbym podkreślić, że nie ma to związku z kwestią, czy ludzie są w stanie płacić za edukację swych dzieci. Oczywiście są w stanie. Płacą za edukację tak czy inaczej. Ale to czesne ukryte jest w płaconych przez nich podatkach. Znaczy to, że jeśli wybierasz wolną szkołę, płacisz podwójne czesne: pierwsze zawiera się w płaconym przez ciebie podatku, a drugie idzie dla szkoły, którą wybrałeś. Naturalnie niewielu ludzi jest w stanie i chce płacić podwójne czesne.
Wolne szkoły muszą pobierać czesne. Ale konkurencja, szkoły rządowe, jest finansowana z podatków i nie pobiera nic. Znaczy to, że obojętnie jak efektywnie niebiurokratyczne, wolne szkoły nie byłyby prowadzone, będą one kosztowniejsze niż szkoły państwowe. Chciałbym podkreślić, że nie ma to związku z kwestią, czy ludzie są w stanie płacić za edukację swych dzieci. Oczywiście są w stanie. Płacą za edukację tak czy inaczej. Ale to czesne ukryte jest w płaconych przez nich podatkach. Znaczy to, że jeśli wybierasz wolną szkołę, płacisz podwójne czesne: pierwsze zawiera się w płaconym przez ciebie podatku, a drugie idzie dla szkoły, którą wybrałeś. Naturalnie niewielu ludzi jest w stanie i chce płacić podwójne czesne.
Tutaj znajdziecie źródło.
Autor: www.psrp.org.pl