Początek wczorajszych kabaretowych występów był bardzo liryczny, ciepły jak dobra herbata. W końcu przyszliśmy na figle, ale temat był poważny – zbiórka pieniędzy dla chorej koleżanki ze sceny, Małgosi Zwierzchowskiej. W nastrój wprowadziła nas poważna, wyciszona i spokojna Małgorzata Szapował, której towarzyszył aktor Teatru Lubuskiego, Marcin “Cinek” Wiśniewski. Słuchałem ich z nieukrywaną przyjemnością.
Po nich na sceną zawładnęła Marylka Sobańska z kabaretu Jurki, jako tancerka do pieśni masarza. Różowa spódniczka, różowe rajstopy i te kocie ruchy, fikołki, szpagaty. Niezapomniane sceny. Potem pojawiła się ekipa Babeczek z rodzynkiem. Człowiek widzi ich skecze setki razy, a zawsze nie może wytrzymać, gdy Dagmara Piątek jako kobieta w wojsku zachowuje się jak samica w rui. To jest tak głupia scena, że aż jedna z najlepszych, jakie kiedykolwiek widziałem w polskim kabarecie.
Potem Babeczki z rodzynkiem zrobiły miejsce dla Szapował i dla panów ze Słuchajcie, którzy zaprezentowali świeżutkie skecze. Zaraz potem na scenie znów pojawiła się rozśpiewa blondynka, a towarzyszyła jej Anna „Siara” Osińska. Tak, tak, panie na jeden występ reaktywowały grupę „Szum”, która zakończyła występy 5 lat temu. Wszystko odbyło się w ramach licytacji pieniędzy na rzecz chorej Małgorzaty Zwierzchowskiej.
Po krótkim występie dziewczyn, hałasami i wystrzałami z kapiszonów publikę bawił Hlynur. Nie rozumiem tego kabaretu, ale chwilami swoim absurdem ocierają się o geniusz. I co ważne, lubią improwizować. Czasami tak, że pękają spodnie w miejscu, gdzie kończą się plecy. Konkretnie plecy Michała Zenknera. Po dziurawych portkach na scenie znów była chwila wyciszenia dzięki Szapował i Wiśniewskiemu, a na zakończenie wystąpiła dawno nie widziana grupa Made in China.
Osobny akapit dla prowadzącego. Jarosław Sobański od razu złapał kontakt z publicznością. Chwilami był takim „gupim kaowcem”, który to przekomarzał się z Bartoszem Klauzińskim, to wlazł na krzesło. Jednak wzorcowo prowadził licytacje, mimo że ludzie niezbyt ochoczo wyciągali po portfele i trzeba ich było rozruszać. A Sobański zrobił to tak dobrze, że jedna z pań licytujących reaktywację kabaretu Szum zagrała va banque, przebiła 50 zł całą setką i w rezultacie wystąpiła na scenie razem z dziewczynami z „Szumu”.
Tutaj znajdziecie galerię z wczorajszego występu.
Autor: Kamil Kwaśniak