Początek “Prime Time” nabiera tempa z każdą minutą. Korzystając z Sylwestrowego zamieszania, ostatni wieczór 1999 roku, młody mężczyzna dokonuje zuchwałego ataku z bronią w ręku. Udaje mu się sterroryzować pracowników telewizji, ochroniarza i prezenterkę – gwiazdę teleturnieju. Trzymając wszystkich na muszce, Sebastian żąda od wydawczyni programu wejścia na żywo, bo chce coś ważnego zakomunikować Polkom i Polakom.
Przez cały film czekamy na ten moment, kiedy Sebastian (Bartosz Bielenia) wygłosi swój manifest, bunt, czy żal. I co? I nic! Obraz Jakuba Piątka zostawia widzów z niedosytem. Nie dowiemy się o co facetowi chodziło, bo cały “Prime Time” opiera się na domysłach.
Niby reżyser bardzo mocno eksponuje wątek patologicznej relacji syna i ojca, którego ściągnęła policja, by pomógł w negocjacjach i uwolnieniu prezenterki (Magdalena Popławska) oraz ochroniarza Grześka (Andrzej Kłak), ale tak na prawdę nie w tym tkwi powód desperackiego kroku młodego chłopaka. Więc o co chodzi? Może twórcy chcieli pokazać kondycje pokolenia przełomu wieku? Marazm tamtych czasów i bezcelowość buntu?
Dzisiaj każdy z dostępem do sieci mediów społecznościowych, może wykrzyczeć swój żal i podburzyć innych do wystąpień. Nie trzeba atakować telewizji. Czy w takim razie “Prime Time” zaspakaja nasze filmowe apetyty? Ocenę Wam zostawiamy. My już zrobiliśmy swoje.
Ocena: Magda Faron 6/10, Marcin Olechnowski 7/10.
Zapraszamy do obejrzenia naszej recenzji na radiowym facebooku.
reżyseria – Jakub Piątek
scenariusz – Jakub Piątek, Łukasz Czapski
gatunek – Thriller/Psychologiczny
produkcja – Polska
premiera – kwiecień 2021, dostęp na platformie Netflix
Kolejny odcinek FILMOPOLIS w każdy piątek po 14:00 na radiowym Facebooku i portalu wzielonej.pl