Bohaterów poznajemy w momencie, gdy Jonathan Hardcastle, zamożny, starszy biznesmen chce przekazać 100 tysięcy funtów Billy’emu Wood’owi. Jest to syn jego zmarłego wspólnika, który umarł jako żebrak, bowiem rodzina ograbiła go ze wszystkiego. Jednak, aby Billy dostał owe 100 tysięcy musi być jedynym żyjącym krewnym Samuela Wooda. Taki jest warunek, który Jonathan zamieszcza w prasowym ogłoszeniu. Sprawa wydaje się prosta i oczywista, jednak, gdy Billy zjawia się w domu pana Hardcastle zaczynają się kłopoty.
W rolę Billy’ego wcielił się Jerzy Bończak, który wydaje się stworzony do tej postaci. A także do postaci trzech pozostałych braci Billy’ego. Oni również zjawiają się po darowiznę. Problem w tym, że żaden z nich nie wie o istnieniu reszty. Tak więc każdy z nich ma nadzieję, że to właśnie on jest jedynym synem Samuela.
Wspomniany wyżej aktor wykazuje się wielkim talentem. Ogarnięcie trzech całkowicie różnych pod względem zachowania i charakteru postaci (czwarty brat pojawia się tylko na chwilę) wymaga nie lada wysiłku. Tym bardziej, że gdy tylko jeden z braci Wood znika ze sceny, w jego miejsce pojawia się kolejny. Pod koniec można naprawdę pogubić się w tym, który z nich to Billy, Rupert i Michael. Chociaż Charlie Barnet, kolega Billy’ego z firmy malarskiej, który udaje jego adwokata ma na to sposób. ,,Dwa plus dwa?”- co jakiś czas takie pytanie pada z jego ust. Billy, jako niezbyt rozgarnięty nie zna odpowiedzi, więc Charlie rozpoznaje go od razu.
Skoro bracia nie wiedzą o swoim istnieniu, to po co mówić im o tym fakcie. Charlie, który ma chęć na kawałek tortu o wartości 100 tysięcy funtów dwoi się i troi, żeby bracia na siebie nie trafili. Pomaga mu w tym John, lokaj, który dla paru funtów zrobi wszystko. Może kryć pana domu przed jego siostrą, która zabrania mu picia brandy, jak też dosypać tabletek nasennych jednemu z braci.
W pewnym momencie do planu Charliego i Johna zostaje włączona Cynthia, córka Johnathana Hardcastle. W tej roli, moim zdaniem znakomicie wypadła Magdalena Waligórska (znana m.in. z roli barmanki Wioli z ,,Rancza”). Swoją postać gra na luzie i dzięki temu zapada w pamięć.
Brawa należą się także Michałowi Kuli, grającego niezbyt rozgarniętego, słabo widzącego Arnolda Pipera, adwokata pana Hardcastle. Jego nieporadne zaloty do Amy powodują, że szybko staje się jedną z bardziej ulubionych postaci. Podobnie, jak Winnie, żona Billy’ego (wciela się w nią Ewa Agopsowicz- Kula).
Najmniejsze wrażenie zrobiła na mnie postać odtwórczyni Amy Hardcastle (siostry Johnathana) Iwony Chołuj. Kreowana przez nią bohaterka jest śmieszna, ale brakuje jej wyrazistości, charakterystycznej dla pozostałych ról.
I na koniec muszę wspomnieć o Johnathanie Hardcastle. Andrzej Iwiński, aktor starszy wiekiem pokazuje jak powinno się grać. Ma styl i klasę. To jest niewątpliwym atutem, która uwiarygodnia jego bohatera.
Na plus należy też zapisać scenografię. Pomimo że sztuka rozgrywa się tylko w jednym pomieszczeniu, nie nudzi się ono ani przez chwilę. Nawet, jeśli ktoś na początku nie wie, że akcja rozgrywa się w brytyjskim domu, to jestem pewien, że patrząc na wystrój salonu, jego klimat zorientuje się, gdzie trafiliśmy.
Podsumowując. Ponieważ jest to farsa, to specjalnego przesłania raczej nie ma się co doszukiwać. I dobrze. Jedyny wniosek jest taki, że najprostsze rozwiązania są najlepsze. Sztuka jest wciągająca, ale przede wszystkim zapewni Wam jeszcze większą dawkę humoru niż ,,Wszystko o kobietach”. Chociaż ja osobiście spośród tych dwóch wolę tą autorstwa Miro Gavrana. ,,Jeszcze jeden do puli?!” warto obejrzeć z dwóch powodów. Po pierwsze, przekonacie się, że brytyjski humor jest naprawdę dobry (,,-Co robiłeś w ogrodzie? -Sadziłem krzaczki. -Po ciemku? -Bo to był czarna porzeczka.”). A po drugie, genialny Jerzy Bończak. Polecam.
Gra aktorska: 8,5/10
Fabuła: 9/10
Ogólna ocena: 8,5/10
Autor: Jakub Suszka