Jak powstaje miód?
Kiedyś mówiło się, że Polska jest krainą mlekiem i miodem płynącą. Faktycznie, z tradycji bartniczej, pszczelarskiej, miodosytniczej byliśmy znani dosłownie przez całe wieki i w całej Europie. Obecnie, co napawa smutkiem, pszczół jest coraz mniej, nikną też kolejne pasieki… Miód już nie płynie wartką rzeką, a ledwie strumyczkiem. Wina w tym również nas, bo odwróciliśmy się od niego, rzadziej niż kiedyś stosując w kuchni czy apteczce. Czy niedługo może nadejść czas, gdy dzieci będą znały pszczoły tylko z ekranów? I czy wiemy, jak miód, ten pyszny smakołyk, jest wytwarzany? Sprawdźmy.
Skąd bierze się miód?
Odpowiedzi „z ula” czy „od pszczół” są oczywiście prawidłowe, aczkolwiek dość nieprecyzyjne. Tymczasem proces powstawania miodu jest długi i mozolny. Zaczyna się od zwiadu. Tak, to prawda, nie wszystkie pszczoły zbierają nektar. Niektóre mają za zadanie rozpoznawać bojem – czy też lotem – najbliższe okolice i poszukiwać źródeł pokarmu. Przy czym te „najbliższe” wcale nie są takie małe, bo pszczoły w poszukiwaniu pożywienia mogą oddalić się od domu nawet kilka kilometrów. W ślad za zwiadowcami podążają pszczoły zbieraczki i to do nich należy zadanie zebrania nektaru i pyłku. Ładują je do wola, gdzie zachodzą wstępne procesy trawienia, a następnie transportują do ula. Tam nektar – który teraz nosi nazwę nakropu – jest osuszany. Jak? Cóż, pszczoły po prostu machają skrzydełkami, podnosząc temperaturę. Wystarcza kilka dni, by nakrop przeszedł w kolejne stadium – czyli miód. To bardzo skrótowe omówienie procesu, więcej informacji znajdziecie w artykule Jak powstaje miód.
Co dzieje się z nim dalej? Zamknięty w komórkach czeka.. nie, nie na pszczelarza, chociaż ten niechybnie się pojawi. Jednak dla pszczół miód jest pożywieniem, dzięki któremu mogą przetrwać okres od późnej jesieni do wczesnej wiosny. Czyli ten, kiedy nie mogą pozyskiwać nektaru i pyłku bezpośrednio z kwiatów. Nie oznacza to, że pszczelarze brutalnie pozbawiają pszczoły pożywienia. Nie, robią one na tyle duże zapasu miodu, że ich uszczuplenie nie wpływa na życie ula. Na szczęście, bo dzięki temu my możemy cieszyć się tym przysmakiem. Aczkolwiek nie jest to jedyne, co z ula możemy dostać.
Co prócz miodu?
Dużo mniej znany niż miód jest pyłek kwiatowy, zwany także pyłkiem pszczelim. I jest on dokładnie tym, co mówi nazwa – to właśnie ten pyłek, który Pszczoły pracowicie zbierają z kwiatów, zanoszą do ula, a tam trafia do specjalnych szuflad. Następnie jest suszony, mrożony i trafia do handlu. Kto go kupuje? Osoby, które wiedzą, że w pyłku kwiatowym kryje się ponad 200 substancji czynnych, białek, aminokwasów, lipidów, związków fenolowych, witamin… Za sprawą swojego składu pyłek kwiatowy zaliczany jest do tzw. superfoods, czyli wyjątkowo wartościowego pożywienia. Stosowany jest podobnie jak miód, czyli dla podniesienia odporności, detoksykacji, zwiększenia tempa regeneracji po zabiegach, osłonowo przy terapiach lekowych. W zasadzie z uwagi na swój specyficzny, mocno kwiatowy smak, część osób przyjmuje go po prostu mieszając z miodem albo rozpuszczając w mleku czy wodzie. Podobnie ma się rzecz z pierzgą pszczelą, która jest kolejnym etapem „obróbki” pyłku przez pszczoły. Częściowo zużywana jako pokarm przez nie same, częściowo podbierana przez pszczelarzy. Ma jeszcze silniejsze właściwości prozdrowotne niż pyłek, a także bardzo specyficzną formę. To malutkie grudki, twardawe, powoli rozpuszczające się w ustach i wypełniające je miodowo-kwiatowym smakiem. Zarówno pyłek, pierzgę jak i miód zdecydowanie warto włączyć do codziennej diety. Nie tylko w okresie zimowym, ale przez cały rok.