Trwa walka o zielonogórskie bukszpany. Krzewy są zjadane przez ćmy, a dokładniej przez ich gąsienice. Szkodnik ten jest na tyle niebezpieczny i podstępny, że nie udało się uratować kilku bukszpanów na Placu Bohaterów. Teraz miejscy ogrodnicy walczą o krzewy w Parku Sowińskiego.
Pierwsze problemy z żerowaniem szkodnika pojawiły się w Zielonej Górze dwa lata temu. I od wtedy też trwa walka. Nierówna, bo jak mówi Agnieszka Kochańska – miejska architekt zieleni – to larwa ćmy bukszpanowej może w zaledwie dwa tygodnie skonsumować wszystkie krzewy. W parku lub przydomowym ogrodzie.
Walki nie ułatwia też fakt, że bukszpanowy szkodnik jest praktycznie niewidoczny, bo ma maskujące barwy. Samo zaś podjadanie krzewu zaczyna się od jego środka. Co zatem zrobić jak już zauważymy, że nasze bukszpany zaatakowała ćma?
Skorzystać można też z pułapek feromonowych. Najskuteczniejszym sposobem na pozbycie się ćmy byłoby całkowite zrezygnowanie z bukszpanów na miejskich terenach zielonych. Zastąpiłyby je inne krzewy i rośliny ozdobne, nie wymagające aż takiego monitoringu oraz nakładów finansowych ze strony miasta.