To już praktycznie pewne, wybory samorządowe odbędą się na wiosnę 2024 roku, pól roku później niż jesienne wybory parlamentarne zaplanowane na 2023 rok. Co oznacza ten ruch partii rządzącej dla pozostałych ugrupowań?
M. in. o to zapytaliśmy przedstawiciela lubuskich struktur Polskiego Stronnictwa Ludowego, wicemarszałka województwa Stanisława Tomczyszyna. Nasz rozmówca twierdzi, że to zła decyzja.
My obstawaliśmy za tym, by wybory odbywały się wtedy, kiedy zostały ustanowione, więc jesień 2023. Myślę o tym wyborach parlamentarnych, bo zacznie się grzebanie w ordynacji. Nie po to PIS powołuje swoich 100 pełnomocników, by teraz siedzieć cicho.
Ewentualna zmiana ordynacji wyborczej zupełnie inaczej może rozłożyć siły poszczególnych ugrupowań. Tomczyszyn obrazuje ten mechanizm na przykładzie naszego województwa.
Teraz mamy w województwie lubuskim 12 wybieranych posłów. Mniejsze partie zawsze 1-2 mandaty mogą uzyskać. Jeśli województwo podzielone zostanie na trzy okręgi, z każdego wchodziłoby 4 posłów. Wtedy mniejsze partie mają mniejsze szanse, i trzeba by stworzyć jakiś blok z inną partią.
Przypomnijmy, że w Radiu Index codzienna dawka politycznej publicystyki o godzinie 9.30 w “Rozmowie na 96 FM”.