Gdyby nie odróżniające się stroje zawodników momentami można było pomyśleć, że to nie mecz ligowy, a trening AZS UZ. W barwach WKS Sobieski występują bowiem byli podopieczni Tomasza Palucha: Sławomir Janusz, Wojciech Lis, Adrian Milczarek, Michał Baumgarten (oni AZS opuścili już dawno). Z kolei przed bieżącymi rozgrywkami nabytkami żagańskiego klubu zostali Konrad Grześkowiak, Łukasz Tobys, Artur Matuszewski i Mateusz Świerzewski. Wszyscy dobrze znają się i lubią z obecnymi zawodnikami AZS-u, jednak na boisku chwilami było widać napięcie. Dość wymownej aluzji nie podarował sobie Wojciech Lis, w trakcie rozgrzewki miał na sobie koszulkę z zaklejonym plastrami herbem AZS. Jak później przyznał, było to świadome zachowanie.
Pierwszy set przebiegał zdecydowanie pod dyktando gości, którzy pewnie wygrali go 18:25. W drugim zespół Tomasza Palucha wygrywał, ale po przerwie spowodowanej kontuzją Adriana Milczarka akademicy się zdekoncentrowali i oddali drugiego seta Sobieskiemu. Wydawało się, że mecz zakończy się szybkim 3:0, jednak zielonogórzanie pewnie wygrali trzeciego seta 25:20. Kibice już zacierali ręce na tiebreak, bo kto wygrywając 2:0 nie wygrywa 3:0, to przegrywa 2:3. Jednak nic z tego. Wojskowi nie mieli zamiaru stracić cennych trzech punktów potrzebnych do dostania się do play off-ów i wygrali podobnie jak w pierwszym secie 25:18.
Autor: Mariusz Malinowski, Jan Ratajczak