To już kolejny rok, podczas którego do Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy włączyły się zielonogórskie morsy. Chętnych do kąpieli w lodowatej wodzie na Dzikiej Ochli nie brakowało.
W niedzielnym morsowaniu wzięli udział zarówno ci, którzy morsują niemal codziennie, jak i tacy, którzy swoją przygodę z lodowatymi kąpielami dopiero rozpoczynają. O warunkach podczas tegorocznego morsowania mówił Pan Jacek.
Woda jest zimna, temperatura wody około jeden stopień, w powietrzu -2, więc tak dosyć dobrze dla morsów. W tym roku pogoda nie sprzyja morsom, ale jesteśmy tu w końcu dla pomagania przez morsowanie.
Morsy mieli jednak gorącą atmosferę wokół. Tym razem wchodzili do wody prosto z Hawajów.
Postanowiliśmy zrobić w tym roku taką hawajską plażę, czyli przenieść się zimową porą do ciepłych krajów. I tak właśnie to zrobiliśmy, czyli postanowiliśmy zrobić troszeczkę rytmów hawajskich, w tle leci muzyka, a za moimi plecami, kochani, są morsy, cała Zielona Góra, morsujące okolice, wszyscy weszli do zimnej wody po to, żeby pomagać. Pamiętajmy, jesteśmy tutaj naprawdę dla pomagania – miłość, pomaganie i rock&roll.
Uczestnicy morsowania mogli wrzucić pieniądze do puszek obecnych na plaży wolontariuszy, ale również wziąć udział w ciekawych licytacjach.
Będziemy też licytować dużo fajnych drobiazgów. Jako EKM, jako Ekskluzywny Klub Morświna, zrobiliśmy dużo fajnych, ciekawych rzeczy, na przykład wypieki. Upiekliśmy ponad 30 chlebów, które będzie można za pieniążek do puszki zabrać ze sobą do domu. Mamy mistrza wędzarskiego, który zrobił pyszne wędzonki, pyszne jadło, które też będzie można zabrać ze sobą i wiele, wiele innych rzeczy. Będziemy licytować vouchery różnego rodzaju. Sesje zdjęciowe będzie można wylicytować, pobyty nad morzem i tak dalej, i tak dalej.
Zielonogórzanie po morsowaniu mogli zjeść ciepły posiłek, wziąć udział w ognisku i bawić się w konkursie na najlepsze hawajskie zdjęcie. To wszystko odbywało się w ramach 31. finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.