W centrum miasta stoi charakterystyczny budynek z wieżyczkami, na który, przyzwyczajeni do niego, zielonogórzanie nie zwracają uwagi. Budynek dawnego, największego miejskiego domu handlowego jest warty zainteresowania, gdyż miejsce to jeszcze w połowie XIX w. wyglądało zupełnie inaczej niż dziś.
Początek naszej historii zaczynamy w 1852 r., kiedy to przy Niedertorstrasse 18 swoją firmę założył krawiec Wilhelm Grau. Po kilkunastu latach oraz odłożeniu sporej ilości gotówki, w 1865 r., u zbiegu ówczesnych ulic Niederthorstrasse (dziś ul. Żeromskiego) oraz Grosse Kirchstrasse (obecnie ul. Mickiewicza) otworzył on duży sklep z odzieżą znajdujący się w dwukondygnacyjnej kamienicy.
Grauowi sklep przynosił spory zysk, dlatego też sporo inwestował w budynek i przeprowadzał w nim remonty przystosowując kamienicę do funkcji sprzedażowych. W 1892 r. zostało zaprojektowane nowe wejście wraz z szyldem reklamowym, a dom handlowy Graua stał się najbardziej renomowanym sklepem w mieście.
Niestety początek nowego wieku nie rozpoczął się dla mieszkańców zbyt dobrze, ponieważ w 1903 r. na rynku wybuchł pożar, który strawił część kamienic. Po jego ugaszeniu część z nich została wyburzona. Jednak dom Graua się ostał i istniał jeszcze trzy lata. Niestety nie komponował się on już zbyt dobrze i podjęto decyzję o jego wyburzeniu. Teren zakupił przedsiębiorca Bruno Hoffman, który zlecił Carlowi Mühle w 1906 r. zaprojektowanie nowego budynku. Na spalonym terenie wybudował dwie okazałe kamienice, w których znalazły się reprezentacyjne sklepy Felixa Bicka (budynek bliżej ratusza) i Wilhelma Graua.
„Czterokondygnacyjna kamienica została wybudowana na planie prostokąta i posiadała wiele detali architektonicznych, które do dnia dzisiejszego nie przetrwały. Był to jeden z najpiękniejszych i najbardziej okazałych budynków w mieście. Od strony północnej i wschodnie umieszczono na kamienicy dwa pseudoryzlity w szczycie zdobione motywami roślinnymi. Zaprojektowano i wykonano również tam element dekoracyjny w postaci maszkaronów, które nie zachowały się do dzisiaj. Na narożu budynku umieszczony został wykusz zdobiony pilastrami, podokiennymi płycinami z elementami roślinnymi oraz charakterystyczna wieżyczka zakończoną masztem z metalową kulą. Wszystkie okna posiadały geometryczne zdobienia oraz zostały wyposażone w drewniane żaluzje. Pomiędzy szerokimi oknami wystawowymi drugiej kondygnacji znalazły się motywy dekoracyjne w postaci wieńców laurowych przewiązanych wstęgami, które swobodnie opadając tworzyły wyżłobienia w elewacji. Od strony dzisiejszej ul. Żeromskiego na wysokości trzeciej i czwartej kondygnacji umieszczono balkony zdobione motywami roślinnymi, które zostały wsparte na konsolach. Wejście do części mieszkalnej budynku od strony ul. Mickiewicza zostało przyozdobione łukiem nad którym znalazła się stylizowana głowa otoczona wstęgami oraz wieńcem laurowym”.
Nowy budynek został doskonale rozplanowany. Posiadał wyraźnie wydzieloną część mieszkalną od handlowej oraz przestrzenne witryny z markizami, poprzez które widać było doskonale suknie i garnitury. Mało osób jednak wie, że w domu handlowym można było kupić… pióra do łóżek, koce dla koni oraz worki ze słomą. Witryny dodatkowo w nocy były oświetlane lampami gazowymi. To właśnie tam ubierał się cały Grünberg, a centrum miasta tętniło życiem!
Pomimo, iż budynek należał do Bruno Hoffmana, to zachował on dawną nazwę “Wilhelm Grau” ze względu na rozpoznawalność marki w mieście i w we wszystkich reklamach i książkach adresowych jego firma widnieje jako “Bruno Hoffman właściciel dom konfekcyjnego i modowego Wilhelma Grau’a”. Ot, taki zabieg reklamowy pomagający utrzymać sprzedaż jakże renomowanej grünberskiej marki. Reklama była dźwignią handlu. Przyciągając uwagę klientów właściciel domu handlowego, aby zachęcić klientów do zrobienia zakupów wydawał książeczki rabatowe, do których zbierało się specjalne wklejki upoważniające do rabatów przy następnych zakupach.
W kamienicy Hoffman wynajmował mieszkania elicie miasta. Mieszkali w niej m. in. burmistrz miasta Ernst Ouvrier, właściciel fabryki sukna Emil Pilz oraz królewski inspektor podatkowy Kazimierz Kochanowski (tak, był Polakiem).
W trakcie działań wojennych budynek częściowo uległ uszkodzeniu, gdyż na zachowanych powojennych zdjęciach widać, że okna wystawowe na pierwszym piętrze są powybijane i wypalone. Po przeprowadzonych remontach w budynku w dalszym ciągu prowadzony był dom handlowy o nazwie “Koskar”. Bank wprowadził się w latach 50. XX wieku i swoją siedzibę ma tam do dziś. Jednak większa część budynku jest… pusta.
#NieznanaZielonaGóra #DawnaZielonaGóra #ZielonaGóra #MiastoZG #Schlesien #Grunberg
Źródła:
-opracowania i zbiory własne;
-”Studia Zielonogórskie”;
-materiały Archiwum Państwowego w Zielonej Górze, Muzeum Ziemi Lubuskiej;
-G. Biszczanik, „Nieznane twarze Zielonej Góry”, Zielona Góra 2019, wyd. Forum Art
Tekst:
dr Grzegorz Biszczanik – historyk, filokartysta, znawca dziejów Zielonej Góry