Dla wielu zielonogórzan niewyobrażalny jest brak „Palmiarni” na Winnym Wzgórzu. Jednak nie zawsze tak miało być, bo planowano wybudowanie „nowej” na…Wzgórzach Piastowskich.
W latach 70. XX wieku istniejąca przy ul. Wrocławskiej w Zielonej Górze palmiarnia zaczęła być już zbyt mała, a wszystkie elementy konstrukcyjne ze względu na swój słaby stan nadawały się tylko do remontu. Postanowiono to zmienić i zaplanowano wybudowanie nowej palmiarni w całkowicie innym rejonie miasta, w pobliżu nowo powstałego amfiteatru.
Całość miała tworzyć zielonogórskie centrum rozrywkowe, bo przypomnę, że wówczas w naszym mieście ogromną popularnością cieszył się Festiwal Piosenki Radzieckiej. Nowa palmiarnia miała być ładniejsza, większa i bardziej funkcjonalna. Ustalono, że nowy obiekt będzie zlokalizowany „w pięknym, naturalnym otoczeniu, kilkaset metrów na południe od amfiteatru […] na przedłużeniu istniejącej alei […] w miejscu skąd rozpościera się widok na stok, który zagospodarowuje się jako miejsce sportów zimowych.” Plany były zacne!
Opracowanie projektu zlecono mgr. inż. arch. Zbigniewowi Kmiecikowi z Biura Projektów Budownictwa Komunalnego. Ten od razu zabrał się do pracy i pierwotnie wzorował się na parku rozrywki w Chorzowie. Prace projektowe szły w zastraszająco szybkim tempie co skutkowało tym, że Kmiecik przedstawił dwa projekty, w tym jeden, który przez zielonogórskie media określany był jako „architektonicznie ekstrawagancki, ale w dodatnim znaczeniu tego słowa”. Według tego projektu nowy obiekt miałby aż 1500 m. powierzchni wewnątrz których miałaby się znaleźć restauracja na 300 osób oraz kawiarnia na 200 zainteresowanych. Ponadto miała tam też znajdować się sala bankietowa, sala taneczna z barami koktajlowymi. Budynek o wysokości 12 metrów miał w całości ścian być oszklony i wzdłuż nich miały powstać nasadzenia roślinne. Niestety miał on zasadniczą wadę – miałby zostać wykonany z elementów sześciokątnych i ułożenie dachu byłoby kosztowne, a zarazem problematyczne.
Druga wersja jaką przedstawił Zbigniew Kmiecik również była bardzo ciekawa i zakładała wykorzystanie dawnego istniejącego w Parku Piastowskim wyrobiska żwiru i stworzenie dwukondygnacyjnej budowli na powierzchni 1000 m kw. Sam lokal miał mieć pomieszczenia o łącznej powierzchni aż 3 tys. m kw. W dole po wyrobisku miał znajdować się zbiornik wodny częściowo przykryty dachem, zaś obok miały być tereny zielone. Architekt zakładał nawet wykorzystanie tarasowego położenia terenu w kierunku ul. Botanicznej, gdzie chciał umieścić kilka basenów przeznaczonych dla gości oraz kolejkę górską! Na piętrze miała znaleźć się natomiast restauracja w „unikatowych przestrzeniach nasadzeń roślinnych umieszczonych w wielu punktach”. Wewnątrz miały znajdować się cocktailbary, sala taneczna i do gier, które po godz. 20 miały zamieniać się lokal dancingowy z wejściem tylko dla osób dorosłych. Cała bryła nowej palmiarni miała być nieregularna i widziana z góry miała przypominać „ptaka z rozpostartymi skrzydłami”. Wejście do budynku miało znajdować się pod jednym z tych skrzydeł od strony amfiteatru. Dodatkowo w niedalekiej odległości planowano wybudowanie wieży widokowej o wysokości 12 metrów, skąd można było podziwiać zielonogórską panoramę.
Rada Techniczna odpowiedzialna za wybór projektu zdecydowanie opowiedziała się za II wersją. Projekt został przekazany do specjalistycznych konsultacji i założono, że nowa palmiarnia powstanie w okresie 2-3 lat od projektu. Stworzono nawet makiety! Przygotowania pod inwestycję zaczęto w 1974 r., zaś prace ruszyły rok później. Stalowa konstrukcja w całości została wykonana w zielonogórskim „ZASTAL-u” w czynie społecznym. Pracownicy bardzo szybko uporali się z projektowanymi elementami i na wzgórzach zaczęła powstawać nowa konstrukcja. Były już gotowe szklane elementy dachu i… nagle prace zostały wstrzymane! Dlaczego? Niestety tego nie wiedział sam architekt, a obecnie nie możemy już go o to zapytać.
Przez kilka lat teren stał opuszczony, kiedy to postanowiono wrócić do inwestycji. Na początku lat 80. XX wieku postanowiono przekształcić „nową palmiarnię” w halę sportową na 2000 widzów z zapleczem hotelowym pod egidą „Gromady”, ale znowu nie wyszło. Przez kilkanaście lat konstrukcja stała nieużywana, niszczała i była stopniowo rozkradana. Podjęto decyzje o rozbiórce konstrukcji, a na miejscu planowanej „nowej palmiarni” pojawiły się ogromne domy popularnie zwane przez mieszkańców „zielonogórskim Beverly Hills”.
#NieznanaZielonaGóra #DawnaZielonaGóra #ZapomnianeMiasto #ZielonaGóra #MiastoZG
Źródła:
-opracowania własne;
-materiały prasowe w „Gazecie Zielonogórskiej”;
-zbiory zielonogórskiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich oraz fotografie P. Wierzchołowskiego i B. Bugiel
Tekst:
dr Grzegorz Biszczanik – historyk, filokartysta, znawca dziejów Zielonej Góry