Na podium stawał często, do pełni szczęścia zabrakło sukcesu w mistrzostwach świata. Filip Prokopyszyn, wychowanek Trasy Zielona Góra zakończył sezon.
W rozmowie z Radiem Index przyznaje, że jest zadowolony z tegorocznych występów.
To na arenie międzynarodowej był mój najlepszy rok. Chyba najwięcej razy stawałem na podium w zawodach rangi UCI. Nie poszły po mojej myśli mistrzostwa świata, na które nie dowiozłem już szczytowej formy. Generalnie jestem zadowolony, bo wszystkie swoje parametry podniosłem.
Teraz 23-latek ma zasłużone wakacje.
Tak naprawdę ostatnie dwa sezony ciągnąłem bez przerwy. Liga mistrzów skończyła się w grudniu. Nie było czasu na odpoczynek. Trzeba było już szykować formę na lutowe mistrzostwa Europy, a potem trzeba było startować już w sezonie szosowym. Dwa sezony bez przerwy jechałem. Może dlatego na mistrzostwach świata było bardzo ciężko. Kolejny rok to rok olimpijski i fajnie byłoby pojechać na igrzyska. Najpierw jednak trzeba się zakwalifikować. To główny cel.
Zielonogórzanin zamierza powalczyć o występ w igrzyskach. Sen z powiek spędzają jednak poszukiwania sponsorów, którzy pomogą dobrze przygotować się do startów w roku olimpijskim.
Bez sponsorów to jest bardzo ciężka gonitwa i życie na kredyt. A ciężko iść do pracy, gdy się jest sportowcem. Gdyby nie rodzina, to pewnie bym już skończył. Sponsorów niestety brakuje i środki na przygotowanie trzeba ciąć. To nigdy nie jest na 100 proc.
W tym roku Prokopyszyn został m.in. mistrzem Polski w konkurencji kolarstwa torowego Madison.