Spotkacie ich w każdy niedzielny poranek na tzw. „Dzikiej Ochli”. Czasami w przebraniach, a regularnie w dobrych humorach. Bo jak mówią – endorfin jest tak dużo, że trudno się nie uśmiechać.
EKM Lubuskie Morsy to grupa, która stale się powiększa. Jacek Moszyński, który sam rozpoczął dziesiąty sezon morsowania, regularnie pomaga zaprzyjaźnić się z zimną wodą nowym morsom.
Każdego roku, każdego sezonu wodujemy nowych adeptów sztuki morsowania. Nie należy się przygotowywać. Może mentalnie, że w końcu to zrobimy. Nie chodzi o to, żeby wrzucać kogoś do zimnej wody, bez instruowania, ale przygotowania jako takie nie istnieją. Trzeba mieć chęci.
Mówi się, że morsy nie chorują. Czy to prawda? Miłośnicy lodowatych kąpieli przyznają, że infekcje się zdarzają, ale zwykle trwają znacznie krócej.
Morsowanie samo w sobie nie daje odporności, ale to, że szokujemy ten organizm daje wzrost wartości obronnych w organizmie. Morsujemy co niedzielę na tzw. Dzikiej Ochli. Spotykamy się o 8:30. Wiem, że niektórym ciężko o tej porze wstać.
Morsy spotykają się także w środowe wieczory, a gdy za oknem zrobi się naprawdę zimno, wówczas starają się morsować codziennie. Więcej w całej rozmowie, która do zobaczenia na wZielonej.pl.