Na samym początku można stwierdzić, że płyta jest po prostu bardzo dobra. Nie genialna, nie przełomowa ani nawet nie najlepsza, po prostu bardzo dobra. Już po pierwszych dwóch lub trzech przesłuchaniach wyłaniają się faworyci. O rewolucji muzycznej także nie ma mowy, zresztą, chyba nikt się jej nie spodziewał, bo głównymi kompozytorami dalej pozostają Paul i Gene. A i podejście do muzyki jest nadal to samo – rockowe kawałki, ze znanymi nam składnikami: riff, refren, solo, lekkie teksty, a przy tym duża dawka melodii w refrenach.
Dziennikarze ze Stanów Zjednoczonych donosili, że Paul Stanley, jakby to delikatnie przetłumaczyć… wypluwa płuca na tej płycie. I jest to fakt, Paul ma już 58 lat, ale naprawdę jego wokale stoją na bardzo wysokim poziomie. Jego „górki” w żadnym wypadku nie są na siłę i nie słychać w nich zadyszki. Gene bez zmian, nadal śpiewa niskim i mało melodyjnym głosem, który także przez te 11 lat mało ucierpiał. I tu ciekawostka – Eric i Tommy także śpiewają, odpowiednio: „All For The Glory”’, notabene jeden z najlepszych refrenów na płycie i „When The Lightning Strikes” z najlepszym z kolei riffem na albumie. Wszystko dobrze, ale obok tych utworów, pojawiły się także rzeczy mniej udane, jak „Hot And Cold”, czy „Yes I Know (Nobody’s Perfect)”, którego tytuł jakby tłumaczy wyżej wymienione wpadki. Nie ma ich jednak co rozpamiętywać, bo zaraz po nich następuje dawka porządnego rock’n’rolla. Ostatnia sprawa to produkcja, która jest bardzo klarowna, choć lekko wygładzona. Niemniej jednak, nareszcie można posłuchać „mięsistego” basu Simmonsa.
Będziecie nucili refren “Stand” i “Say Yeah”, zapamiętacie riffy z “Russian Roulette” i “When The Lightning Strikes”’. Na pewno można do tego krążka wracać. Myślę, że przebili mocny „Psycho Circus”. Niech to będzie najlepsza rekomendacja.
1. Modern Day Delilah
2. Russian Roulette
3. Never Enough
4. Yes I Know (Nobody’s Perfect)
5. Stand
6. Hot And Cold
7. All For The Glory
8. Danger Us
9. I’m an Animal
10. When Lightning Strikes
11. Say Yeah