Miał być pociąg, ale nie przyjechał… W ostatnim czasie można było usłyszeć głosy zarzutów, w stronę kolei. W tym spółki Polregio, także lubuskiego oddziału. Podróżni narzekali na odwoływanie połączeń lub ich ogromne opóźnienia.
Z czego to wynika? Pytamy Krzysztofa Pawlaka, dyrektora lubuskiego oddziału Polregio.
Przede wszystkim bardzo duża kumulacja napraw pojazdów P4 i P5. Okres pandemii spowodował, że część z nich nie była w terminie. A takie naprawy realizowane są zwykle raz na 7 – 10 lat. Polegają na wymianie większości podzespołów, a to trwa.
Obecnie pojazdy powracają z naprawy. Ostatnie dwa będą gotowe do użytku jeszcze w tym miesiącu. Polregio przywraca ruch zgodny z rozkładem jazdy. Są jednak i takie trasy, gdzie utrudnień wciąż można się spodziewać.
Sporadycznie pojawiają się na linii Zielona Góra i Gorzów Wlkp. oraz na linii Leszno – Głogów. Tam jest specyficzna linia, tylko jeden typ taboru może tam kursować. Mamy też komunikację zastępczą do Żagania, ale to ma związek z remontem.
A jeśli brakuje rezerwy – konieczne jest wtedy odwołanie kursu.