Pomocnik i obrońca zespołu Piotra Żaka na Dolnym Śląsku mają spędzić trzy dni tj. od 1 grudnia do 3 grudnia br. – Jest to fajny temat, ale nie przesadzajmy. To są tylko testy, a na testy wiele razy się najeździłem. Zobaczymy jak to będzie nie nastawiam się na nic wielkiego. Niemniej jestem mile zaskoczony sprawdzianem w pierwszym zespole Śląska Wrocław – studzi emocje popularny "Figo". Przed piłkarzami z „Sulechowskiej” to kolejna szansa zaprezentowania swoich umiejętności i przekonania włodarzy Śląska do ich zakontraktowania. Dlaczego kolejna? Przed sezonem Figiel przymierzany był do Arki Gdynia i Warty Poznań. A Górski mógł podpisać umowę z bydgoskim Zawiszą lecz uznał, że lepszym rozwiązaniem będzie pozostanie jeszcze w trzecioligowej drużynie.
Tak jak piłkarze byli zapracowani w trakcie ligowych konfrontacji, tak teraz przed władzami Stelmetu UKP mnóstwo trudnych i stresogennych dni. Prezes Tomasz Zawistowski wyjawił w rozmowie z naszym portalem, że nie jest jasne czy zespół jeśli wywalczy w czerwcu awans będzie mógł zagrać szczebel wyżej. W chwili obecnej zarząd skupia się na szukaniu sponsorów by w głównej mierze wesprzeć pierwszą drużynę. Wszystko za sprawą kosztów jakie niesie za sobą gra w II lidze. Na dzień dzisiejszy boiska przy ul. Sulechowskiej 37 nie spełniają drugoligowych wymogów. – Potrzebny jest monitoring przede wszystkim, zadaszenie, siedziska z oparciami. W środę stadion kontrolowany był przez policję i te opinie nie są za ciekawe. Jeśli będziemy cokolwiek modernizować, czy to będzie „dołek” czy stadion lekkoatletyczny będziemy to robić tak, by potrzebować jak najmniejszych kosztów do przystosowania któregokolwiek z boisk – tłumaczy pochłonięty problemami Zawistowski.
To co stanie się z trzecioligowym mistrzem Polski i czy pozostaną najlepsi w drużynie zależne jest od prezydenta Janusza Kubickiego. By w klubowej kasie wszystko „grało” i można było myśleć o występach na wyższym poziomie potrzebne jest 700 tys. złotych z zielonogórskiego magistratu. Sam Stelmet UKP musi wygospodarować własnymi siłami 300 tys. – wtedy z łatwością zamknie swój budżet na przyszły rok.
O transferach póki co nie ma mowy (choć sztab szkoleniowy przyjąłby skrzydłowego z otwartymi ramionami). Prowadzone będą na pewno starania by pozostawić skład w nienaruszonym stanie, lecz zarząd nie ma kaprysu blokowania ścieżki rozwoju młodym zawodnikom i jeśli klub otrzyma zaproszenia na testy do lepszych drużyn dla swoich graczy (przykład Figiela i Górskiego) nie powinien robić przeszkód. Ciekawą sprawą pozostaje osoba Benjamina Imeha, którego by zatrzymać trzeba będzie skusić lepszymi warunkami finansowymi (obecnie zarabia podobnie do graczy rezerwowych).– Jest przydatny drużynie. Jest graczem pierwszego składu, lecz na ten moment nie wiem jakich pieniędzy będziemy mogli z miasta oczekiwać – wyjaśnia prezes.
Wypada cierpliwie czekać na decyzję z Urzędu Miasta i liczyć, że coś z co trudem odbudowano w obecnym roku nie posypie się jak przysłowiowy domek z kart.
Autor: Łukasz Radkiewicz