Przekręcił klucz i szybko zniknął za drzwiami do sali z której ku zaskoczeniu wchodzących dobiegło głośne „nie wchodzić!”. Zdezorientowani ludzie popatrywali na siebie nie wiedząc dlaczego muszą jeszcze czekać? Po chwili jednak, w drzwiach zamajaczył poznany nam już wcześniej Rabi i rzucił upragnione hasło: wchodzić! Rozgościć się!
Osoba która miała zaszczyt jako pierwsza przekroczyć próg sali, najpierw musiała przedrzeć się przez przezroczystą folię. Wyglądało to jakby przechodziła przez jakąś cienką błonę oddzielającą ten świat od innego. Po pokonaniu tej przeszkody oczy ujrzały rozchodzące się w całym pomieszczeniu kłęby dymu. Kiedy wzrok się już przyzwyczaił a nogi postawiły kolejne kroki w głąb sali, naprzeciw wejścia można było ujrzeć oświetloną od góry niewiastę w białej sukni, huśtającą się na przymocowanej do sufitu linie. Postępując dalej, przez wszędobylski dym można było rozpoznać nieruchomo stojące postacie, ustawione wokół wielkiej szachownicy, na której środku siedziała główna bohaterka przedstawienia – Alicja. Po prawej stronie od wejścia, za szachownicą, niemalże pod ścianą, zasiedli muzycy. Spośród instrumentów którymi dysponowali można było dostrzec bęben, kij deszczowy, lamelofon, drewniany mini flecik o modulowanym dźwięku, grzechotki. Przy ścianie pod prostym kątem od grajków jak gdyby nigdy nic, kolorowy pierot, wypisywał obcobrzmiące treści.
Kiedy widzowie usadowili się w dogodnych miejscach, na scenę wkroczyła czerwona królowa i rozkazała Alicji grać w szachy. Alicja więc grała. A jak wiadomo po drugiej stronie lustra nic nie jest tym na co wygląda. Świat zawirował i Alicja znalazła się w „pociągu” gdzie wdała się w rozmowę z pasażerami. Po opuszczeniu pociągu Alicja poznawała jeden za drugim kolejnego mieszkańca drugiej strony lustra. Tak więc poznała śpiącego króla, który nie może się obudzić gdyż, jeśli tak się stanie-świat zniknie, bo przecież świat jest jego snem. Był wielki groźny owad, znalazła się też postać latająca wszędzie z rozczochranym porem i zakładająca się o wiarę w dzieci z jednorożcami. Alicja spotkała też Białą królową oraz samego jednorożca. Pojawiła się też wróżka i pykający fajkę, tamtejszy mędrzec. W skrócie, fabuła etiudy była całkowicie oparta na książce Lewis’a Carroll’a. Co więc wprawiło widownię w zachwyt? Czy to był spływający z góry koszyk z galaretką? Tarzający się po podłodze owładnięty szalonym śmiechem pluszowy kot? Czy to były kunsztownie przygotowane stroje i rekwizyty? Samodzielnie tworzona i grana „na żywo” muzyka? A może to w tym dymie coś było? Kto wie? W każdym razie wczorajsza etiuda nie jednej osobie dostarczyła mocnych przeżyć estetycznych i to bynajmniej nie dzięki genialnemu tekstowi. Scena zadziwiała kompozycją, barwami, nastrojem. Widzowie spektaklem byli zachwyceni do tego stopnia że prosili o bis… niestety żaden z aktorów nie przewidział takiej sytuacji w związku z czym etiuda zbyt szybko dobiegła końca, choć wcale krótko nie trwała.
Cząstkę tego co można było wczoraj zobaczyć, udało nam się uwiecznić na zdjęciach, zapraszamy więc do przeglądania galerii.
Dziś jest ostatni dzień etiudowego maratonu, kto jeszcze się nie wybrał, dziś o 18 ma ostatnią szansę.
Autor: Ewa Langiewicz