Szałęga w ostatnim czasie był pomocnikiem Okocimskiego Brzesko, z którym wsytępował w I lidze. 8 na 12 ligowych występów nie zadowoliło jednak urodzonego w Żarach zawodnika i by móc zapewnić godne życie dla własnej rodziny zdecydował się na rozbrat z futbolem. Decyzja piłkarza nie była łatwa, ale podyktowana racjonalnymi względami – przede wszystkim decyzją, do której musiał dorosnąć. Marcin Szałęga na początku 2013 roku zamienił piłkę na spawarkę. – Przez cały grudzień zastanawiałem się nad tym. W końcu postanowiłem zakończyć granie w piłkę i zmienić zawód. Chcę zapewnić mojej rodzinie odpowiedni poziom życia. Praca w Holandii daje taką możliwość – przyznaje ekspiłkarz na łamach Gazety Krakowskiej.
Doświadczony pomocnik w wieku 19-tu lat miał przed sobą piłkarski świat stojący otworem, kiedy wyruszał z Zielonej Góry do Krakowa. Udało mu się zadebiutować w ekstraklasie i przy tym zmierzyć z najlepszymi światowymi tuzami futbolu. – Byłem m.in. w Wiśle Kraków, kiedy trenował ją Franciszek Smuda. W tym czasie spotkałem takich świetnych piłkarzy jak Ronaldo, Clarence Seedorf czy Rivaldo. Było to podczas meczów pucharowych. Ponadto zagrałem w ekstraklasie. Tych spotkań nie było dużo. Awansowałem też z Termaliką Bruk-Betem do pierwszej ligi. Może inaczej potoczyłaby się moja kariera, gdyby nie zerwanie ścięgna Achillesa w wieku 19 lat. Cieszę się z tego, co udało mi się przeżyć w futbolu – opisuje swoją piłkarską przygodę w krakowskiej prasie.
Jak sam Szałęga przyznaje w jego harmonogramie dnia znajdzie się miejsce na futbol. Pomimo tego, że będzie w Holandii pracować 5 tygodni z przerwą na powrót do kraju stwierdził, że nie potrafiłby na dobre zaprzestać uprawiania tego sportu, dlatego rekreacyjnie jak najbardziej będzie można byłego zawodnika "Piwoszy" obejrzeć jeszcze w akcji.
Marcin Szałęga jest bratem Daniela, trenera Stelmetu UKP II Zielona Góra – wyróżnionego za osiągnięcia w pracy z młodzieżą w sobotę (2 lutego) podczas Piłkarskiej Gali województwa lubuskiego.
Autor: Łukasz Radkiewicz