Co działo się w ekipie Zastalu w ostatnich minutach czwartej kwarty to chyba pytanie, które będą po meczu z Górnikiem najczęściej zadawali sobie zielonogórscy kibice. Wydawało się bowiem, że nowa ekipa Vladimira Jovanovicia zmierza po zwycięstwo, ale to co wydarzyło się w końcowych minutach spotkania nie pozwoliło pokonać rozpędzonego Górnika Wałbrzych.
Wypełniona kibicami hala Centrum Rekreacyjno-Sportowego to widok jakiego nie widzieliśmy od finałów z 2017 roku. Bilety wyprzedały się dzień przed meczem. Spory w tym udział kibiców przyjezdnych, którzy przyjechali wspierać Górnika w liczbie około 600 osób i stworzyli za jednym z koszy ścianę w swoich barwach.
Przebudowany Zastal rozpoczął mecz od prowadzenia 5:0. Na otwarcie za trzy trafił Michał Kołodziej. Gospodarze grali bardzo aktywnie w obronie i nie wahali się w ataku co sprawiło, że prowadzili później 8:2, a pod koniec pierwszej kwarty 20:10 gdy pod kosz wjechał Darius Perry. W zasadzie kto nie pojawiał się na parkiecie dawał dużo dobrej energii i wnosił do gry biało-zielonych dawkę jakości.
Górnik doszedł zielonogórzan w połowie drugiej odsłony. Na remis 28:28 trafił Janis Berzins, a chwilę później pierwsze prowadzenie dał mu Toddrick Gotcher. Tego zawodnika, zielonogórzanom udawało się pilnować niemalże przez cały mecz. Z minuty na minutę rozkręcał się jednak Dariusz Wyka, który w całym meczu zdobył 21 punktów. Solidną w wykonaniu Zastalu pierwszą połowę przypieczętował celną trójką Ty Nichols 15 oczek w całym spotkaniu.
W trzeciej kwarcie Filip Matczak wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie 49:41, ale w odpowiedzi Berzins trafił za trzy i do gry włączył się na dobre Ikeon Smith więc po chwili znów mieliśmy remis. Na koniec kwarty Zastal odskoczył na kilka oczek, bo z bardzo daleka efektownie trafił Kellan Grady, który trzeba przyznać zaprezentował się zielonogórskiej publiczności jako zawodnik sprawiający rywalom sporo kłopotów na obu końcach boiska.
Amerykanin w czwartej kwarcie kolejnym trafieniem za trzy wyprowadził Zastal na +9 i wydawało się, że zielonogórzanie pewnie idą po wygraną. To wrażenie zmywały jednak kolejne akcje w wykonaniu naszych. Kilka niecelnych rzutów pod rząd oddał Michał Kołodziej, rytm zgubił Perry i ekipie Jovanovicia przestało się kompletnie kleić. Górnik wykorzystał te okazję, odrobił straty i na kilkanaście sekund przed końcem za sprawą “trójki” Gotchera prowadził 72:68. Choć była walka do samego końca losów meczu zielonogórzanom już nie udało się odwrócić.
Orlen Zastal Zielona Góra – Górnik Zamek Książ Wałbrzych 70:74 (21:14, 22:23, 18:18, 9:19)
Orlen Zastal Zielona Góra – trener Vladimir Jovanović
Nichols 15, Matczak 7, Łabinowicz 5, Kołodziej 5, Brkić 11 – Perry 14, Sitnik, Grady 9, Woroniecki, Simmons 4, Pluta, Żmudzki
Górnik Zamek Książ Wałbrzych – trener Andrzej Adamek
Gotcher 7, Gilbert 4, Marchewka, Kulka, Wyka 21 – Berzins 11, Smith 16, Wiśniewski 7, Patton 8, Niedźwiedzki, Bojanowski, Jakóbczyk