Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski pokonali Jeana Andersena i Rika de Voesta 7:5, 7:6(2), 7:5, Polska odzyskała prowadzenie, a od baraży dzieli nas tylko jeden wygrany mecz. Jeden z dwóch.
Radosław Szymanik Trener Reprezentacji Polski
– Prosiłem chłopaków, żeby załatwili sprawę w trzech setach, nawet w trzech „siódemkach”. Cieszę się, że posłuchali – żartował kapitan Radosław Szymanik. Całkiem poważnie i on, i obaj nasi debliści wyrażali się o Jeanie Andersenie. – Jeśli popełniał błędy, to tylko wtedy, kiedy go do tego zmusiliśmy – zauważył Matkowski. 2:1 po deblu wygląda zupełnie inaczej niż 1:2, więc padło pytanie o presję, jaką odczuwali dziś polscy gracze.
Marcin Matkowski
– W Pucharze Davisa presja jest zawsze niezależnie od wyniku. Wszyscy ją odczuwamy i wszyscy się nawzajem wspieramy, bo cel mamy wspólny: awans do Grupy Światowej – zapewnili. To samo mogliby powiedzieć rywale z RPA, jednak oni od tego celu bardzo się oddalili. – Jesteśmy bardzo rozczarowani z powodu dzisiejszej porażki. Kluczem do debla był pierwszy set, bo Polacy wyglądali wtedy na zdenerwowanych, potem jednak zaczęli grać coraz lepiej – pochwalił JohnLaffnie de Jager, kapitan gości, a już szczególnie Matkowskiego za tiebreaka. Zapytany o szanse w niedzielnych singlach, powiedział stanowczo: – Przegrywamy, ale nie poddajemy się. Będziemy gotowi do walki, wszystko może się jeszcze zdarzyć.
W niedzielę początek gier o 12:00 na hali CRS-u przy ul. Sulechowskiej
Autor: Maciej Pelczyński