W dniach 13-15 października byłeś na konsultacjach szkoleniowych piłkarskiej kadry Polski do lat 21. Jak wrażenia?
Na pewno bardzo fajna przygoda. Było to trzydniowe zgrupowanie. Powołanie trochę mnie zaskoczyło, ale było fajnym doświadczeniem, z którego skorzystałem. Mieliśmy dwie gry kontrolne, podczas których zaprezentowałem się dość dobrze. Pozostaje czekać na kolejne powołania ze strony PZPN-u.
Czy jest szansa, ze zawitasz na stałe do kadry prowadzonej przez Andrzeja Zamilskiego?
Konkurencja jest bardzo duża. Głównych faworytów na konsultacjach z pewnością nie było, zwłaszcza z ekstraklasy i pierwszej ligi. Za dwa tygodnie jest podobna konsultacja, na której pojawią się inni piłkarze. Trener będzie sprawdzał, testował i na koniec wybierze tę podstawową grupę.
Czy podczas zgrupowania zauważyłeś jakieś różnice pomiędzy wyszkoleniem zawodników drugoligowych, a tych z wyższych klas rozrywkowych?
Jakieś małe różnice były widoczne, ale myślę, że poziom był w miarę wyrównany. Nie było zawodników, którzy odznaczaliby się swoimi umiejętnościami. Wszyscy prezentowali równy poziom.
Spróbujesz porównać siebie na tle innych zawodników?
Ciężko powiedzieć, bo na trzy dni można się strasznie zmobilizować. Każdy się stara i chyba nie widać takiego przeskoku pomiędzy drugą ligą, a ekstraklasą. Wiadomo, że trener może częściej oglądać zawodników z ekstraklasy a to daje im pewien komfort psychiczny. Dlatego podchodzą do tego trochę inaczej.
Nie dostałeś tego powołania za darmo. Zielonogórscy kibice oceniają ciebie jako jednego z wyróżniających się zawodników. Zgadzasz się z tym?
Podchodzę do tego na chłodno. Trener daję szansę, mogę grać. Mamy młody zespół, można się wypromować. Oby więcej takich powołań, więcej nazwisk w notatnikach trenerów. Myślę, że takie powołania będą się przydarzać.
Wracając jeszcze do reprezentacji. Jakim trenerem jest Zamilski?
Początkowo znalem go tylko z opinii kolegów. Mówili, ze trener jest w porządku, o czym mogłem się przekonać na własnej skórze. Bardzo fajny a ze strony sportowej bardzo dobry trener. Na luzie podchodził do treningów.
W czerwcowym wydaniu Wuzetki,Łukasz Garguła wspominał, że z ćwiczeniami wykonywanymi pod wodzą Beenhakkera spotkał się pierwszy raz w życiu. Czy na treningu kadry spotkałeś się z takimi elementami treningu, których nie ma w Zielonej Górze?
Myślę, że nie. Zrealizowaliśmy cztery jednostki treningowe, z czego dwie to były gry. Pozostałe zajęcia trwały tylko około godziny i opierały się na technice. W Lechii, czy UKP spotkałem się z takimi zadaniami. Może, gdyby zgrupowanie trwało dłużej to spotkałbym się z ćwiczeniem, którego nigdy nie miałem.
Czym różni się trener kadry od Jarosława Misia, trenera zielonogórskiej Lechii UKP?
Ciężko powiedzieć. Na kadrze było luźniej niż na zajęciach w klubie. Pan Zamilski wiedział, ze wielu chłopaków jest na konsultacjach pierwszy raz. Podpowiadał nam, żeby nie stresować się na zapas. Po trzech dniach obserwacji jest to jedyna różnica, jaką udało mi się dostrzec.
Piłkarz, na którym się wzorujesz, lub się wzorowałeś?
Na pewno wzorem był Zidane. Staram się wzorować na zawodnikach, którzy występują na mojej pozycji. Takim piłkarzem może być Andrea Pirlo.
Klub, w którym chciałbyś kiedyś występować?
Kibicuję drużynie Realu Madryt i nie ukrywam, że tam chciałbym zagrać.
Po piętnastu meczach (wywiad przeprowadzony 17.10. – przyp.. red.) zajmujecie trzynaste miejsce w ligowej tabeli. Słabo, czy na miarę waszych możliwości?
Czy na miarę możliwości? Początek mięliśmy na pewno bardzo dobry. Później to ciśnienie spadło, zaczęliśmy gubić punkty. Wiadomo, Lechia nie jest takim zespołem, który wzmacnia się w każdym okienku transferowym. Gramy tymi chłopakami, których mamy, jesteśmy młodzi. Wielu zawodników dopiero zaczyna się ogrywać, po to jest ta liga. Musimy czekać na efekty. Nie jest jednak najgorzej. Trzynasta pozycja, mamy kontakt z zespołami z wyższych miejsc. Myślę, że będzie dobrze.
Czy widzisz szanse na utrzymanie bez rozgrywania spotkań barażowych?
Na pewno jest szansa. O to cały czas walczymy. Musimy podskoczyć o trzy miejsca, a okazja ku temu jest bardzo duża.
Jest taka opinia, że Lechia UKP u siebie nie przegrywa. Jednak spotkania wyjazdowe to, jak pokazują mecze w Wągrowcu, czy Królewskiej Woli gole tracicie lawinowo. Dostajecie jednego i nie ma końca. Wszystkiego nie można zrzucić na młodą obronę. Jakie są tego przyczyny?
Trudno powiedzieć. Sami nie wiemy jak to się dzieje. Jesteśmy zdenerwowani, że po stracie pierwszej bramki „jakoś to leci”. Może wynika to ze zmęczenia podróżą. Często jeździmy na dalekie wyjazdy np. do Sosnowca, czy do Częstochowy. Pamiętam, jechaliśmy latem, w dodatku w dzień meczu. Z pewnością jadąc dzień przed meczem bylibyśmy bardziej wypoczęci, ale to też nie może być główną przyczyną. Naprawdę, nie wiem co się dzieje. Liczę, że więcej takich wpadek nie będzie.
Opowiedz nam o spotkaniu w Bydgoszczy. Wielki stadion, dwa-trzy tysiące widzów, sztuczne światło. Jak gra się w takich warunkach dla osoby, która wychowała się w Zielonej Górze, gdzie nie ma kibiców i takiego stadionu?
Stadion zrobił na mnie naprawdę duże wrażenie. Kibice, doping, gra przy sztucznym świetle to z pewnością podkręca atmosferę. Aż chce się grać, dodaje to motywacji, zaangażowania. Nie udało nam się wywieźć z trudnego terenu punktów. Straciliśmy dwie głupie bramki do szatni. Najpierw w 45. potem w 90. minucie spotkania. Było to z pewnością bardzo fajny mecz, oby więcej takich.
Kontynuujemy temat zielonogórskiego futbolu. Na mecze Lechii UKP przychodzi garstka zapaleńców. Jako osoba siedząca w temacie powiedz, dlaczego tak się dzieje?
Każdy zna odpowiedź na to pytanie. Żużel jest sportem numer jeden w Zielonej Górze. Na piłkę nożna przychodzą nieliczni, zawsze pojawiają się te same twarze. Sądzę, że to szybko się nie zmieni. Raczej będzie tak przez cały czas. Dopóki żużel jest sportem numer jeden, a raczej tak będzie, to na Lechię będzie chodziło po 300-400 osób. Chociaż chciałbym ,żeby to się zmieniło.
Można się z tym nie zgodzić, ponieważ klimat na piłkę jest zawsze. Jakie są twoje pomysły na to, żeby granica tysiąca widzów pękła?
Może jakieś działania ze strony organizatorów, naszych prezesów? Można zorganizować coś na stadionie, choć tak na szybko ciężko mi powiedzieć.
Akcja „Wygraj motor z Lechią” była niewypałem. Trzeba to powiedzieć wprost.
Myślę jednak, że dzięki temu na trybunach pojawiło się trochę więcej osób. Może był to czysty przypadek, a może kilku kibiców w Zielonej Górze się obudziło. Na pewno nie były to tłumy, ale każdego kibica trzeba szanować.
Media spekulują, że sytuacja finansowa w klubie jest dramatyczna. Prezes Wontor rozkłada ręce, nie wie skąd te pieniądze wziąć. Miasto nie pomaga. Jako zawodnik, jak oceniasz to od środka?
Problemy finansowe w Lechii były zawsze. Teraz też nie jest za kolorowo. Nie wiem, czy jest gorzej, niż było kiedyś. Na pewno prezes Wontor bardzo się stara, lecz ma dużo zajęć. Myślę, że sytuacja finansowa w Lechii będzie się poprawiała. Odeszło kilku zawodników, którzy mieli wyższe kontrakty od zawodników z obecnej kadry. Myślę, że to zapotrzebowanie będzie trochę mniejsze. Ze strony organizacyjnej powinno być łatwiej.
Zbliża się koniec rundy. Czy trener Miś efektywnie przepracuje z wami okres przygotowawczy, aby utrzymać się w lidze?
Znając trenera Misia to zimowy okres przygotowawczy będzie bardzo ciężki. Tak działo się zarówno rok, jak i dwa lata temu. Zima jest bardzo ważnym okresem w sezonie piłkarskim. Z pewnością ciężko go przepracujemy, oby dało to później efekty.
Jeszcze ostatnie pytanie ze środowiska zielonogórskiego sportu. Czy jesteś kibicem żużla? Jak przyjąłeś ten brązowy medal?
Z pewnością fajnie, ze zdobyli ten medal. Nie jestem jednak zapalonym kibicem Falubazu, na mecze nie chodzę. Kiedy byłem młodszy, kilka razy bywałem na spotkaniach ŻKŻ-u. Interesuje się tym. Czytam gazety sportowe, wiec jakieś informacje zawsze wpadną. Powtarzam jednak, ze zapaleńcem nie jestem.
Jak dobrze wiemy jesteś studentem wychowania fizycznego na Uniwersytecie Zielonogórskim. Jak godzisz naukę ze sportem?
Jestem na drugim roku i jakoś to leci. Czasem mamy problemy, aby pogodzić zajęcia z treningami. Rozmawiamy z profesorami ,przekładamy zajęcia, chodzimy na inne grupy. Oby terminy sprzyjały nam z rozgrywkami i treningami. Wraz z kilkoma chłopakami z drużyny chcemy ukończyć te studia. Myślę, ze damy radę.
Czy profesorowie patrzą na was przychylnym okiem?
Z pewnością tak. W wielu sytuacjach respektują to, ze mamy wyjazdy, zgrupowania. Przyjmują zwolnienia. Bardzo często idą nam na rękę i pomagają.
Profesor, który do tej pory najbardziej zapadł ci w pamięci?
Chyba profesor Rokita. Mieliśmy z nim tańce i gimnastykę. Spotkaliśmy się z nim również na obozie. Wspominam go bardzo dobrze.
Cele na zbliżający się nowy rok?
Celem sportowym jest z pewnością utrzymanie się wraz z drużyną w lidze. Myślę, że to osiągniemy. Jest to dla mnie najważniejszy cel. Chciałbym również z dnia na dzień podnosić swoje umiejętności.
Czy celem indywidualnym jest odejście z Lechii UKP po zakończeniu sezonu?
Nie wiem, jeszcze się nad tym nie zastanawiałem. Chce dokończyć tu obecny sezon, a później zobaczę. Zależy które zajmiemy miejsce, jaka będzie sytuacja w klubie. Zobaczymy w czerwcu.
Przykład Emila Drozdowicza działa na wyobraźnię. Myślisz, że może on zrobić duża karierę w Polsce?
Z pewnością. Myślę, że już w czerwcu trafi do dobrego klubu. Strzelił niedawno dwie bramki Zagłębiu Lubin, do którego mógł trafić. Nawet Przegląd Sportowy pisał po spotkaniu „Zagłębie mogło mieć Emila”. Strzela bramki, oby tak dalej. Życzę mu, żeby jego kariera się rozwijała.
Nie jest przypadkiem tak, o czym już wspomniałeś, że Lechia UKP dyktuje zaporowe ceny za zawodników?
Nie wiem dokładnie jak wyglądała sprawa Emila. Z pewnością coś tym było. Zagłębie jednak nie jest biednym klubem, lecz jednym z najbogatszych. Teraz mogą jedynie żałować, że nie pozyskali Drozdowicza, bo jego cena z pewnością wzrosła.
Kogo z obecnego składu Lechii UKP wyróżniłbyś? Bez kogo właściwie tej drużynę nie ma?
Trzon ofensywny z pewnością opiera się na tym „Super Trio” jak napisała Gazeta Wyborcza, czyli Kojderze, Jeremiczu i Świtaju. Bez nich naprawdę gra się ciężko z przodu. Strzelają dużo bramek. Michał Kojder jest z pewnością wyróżniającym się piłkarzem. Ma teraz trochę problemów ze zdrowiem, jednak myślę, że ten młody zawodnik szybko dojdzie do pełnej sprawności.
Zachęcasz kibiców do przyjścia na stadion przy ulicy Sulechowskiej?
Na pewno polecam. Często rozmawiamy ze znajomymi, zapraszamy ich oraz wszystkich kibiców. Myślę i mam nadzieję, że będzie ich coraz więcej.
Dziękujemy za rozmowę.
Autor: Kamil Kolański, Kamil Kwaśniak