Początek spotkania wydawał się zaskakująco dobry w wykonaniu zawodników AZS-u Koszalin, którzy po kilku akcjach prowadzili 9:2. Głównym sprawcą takiego obrotu sprawy był Zbigniew Białek, który w całej pierwszej kwarcie uzbierał 7 oczek. Gospodarze jednak wzięli się w garść po trójce Przemysława Zamojskiego. Bohaterami pierwszych 10 minut zostali wspomniany już „Zamoj” oraz Craig Brackins i Vladimir Dragicevic. Czarnogórzec przejawiał ogromną chęć do gry i widowiskowych akcji, którymi raczył kibiców. Dołączyli się do tego również Łukasz Koszarek i Christian Eyenga. Zielonogórski duet próbował powtórzyć wsady znane nam z ostatniego pojedynku euroligowego. Kwarta numer jeden zakończyła się wynikiem 26:21.
Kolejna odsłona to dalszy pokaz siły zielonogórskiego kolektywu. W niebieskich strojach chęć walki przejawiali jedynie Lace Darius Dunn i Raymond Sykes. Z kolei wśród gospodarzy każdy z zawodników dorzucał cegiełkę do korzystnego wyniku. Zielonogórzanie atakowali z każdej pozycji. 9 trafionych trójek i 16 zbiórek to statystyki, które wywołują uśmiech na twarzy kibica. Do ciekawej sytuacji doszło pod koniec połowy, kiedy to na parkiecie pojawiło się czterech obcokrajowców w barwach Stelmetu. Sędziowie po małym zamieszanie odgwizdali przewinienie techniczne, którego nie wykorzystał Dunn. Pierwsza część meczu zakończyła się rezultatem 57:43.
Po powrocie z szatni gospodarze zaczęli od mocnego natarcia. Na wyższy bieg wskoczył Christian Eyenga, a wsadów pozazdrościł mu również Przemysław Zamojski. Wśród gości nadal istnieli tylko Dunn i Sykess. Spotkanie momentami przypominało mecz gwiazd, w którym możemy oglądać szybkie kontry i efektowne akcje. Jednak do miana meczu gwiazd Stelmetowi zabrakło równorzędnego przeciwnika. Po trzeciej kwarcie „Zamoj” miał na swoim koncie 26 oczek, Eyenga 15, a Dragicevic 13. Z takim dorobkiem panowie zakończyli całe widowisko, ponieważ w ostatniej części Michailo Uvalin dał im odpocząć.
Czwarta odsłona to już tylko formalność. Na parkiecie pojawili się Maciej Kucharek i Aaron Cel, którzy dotychczas oglądali mecz z ławki. Francuz wyglądał bardzo blado i brakowało mu świeżości, jednak trener pozostawił go na parkiecie do samego końca. Z kolei młodziutki Kucharek wykorzystał szansę i pokazał kilka ciekawych oraz skutecznych akcji. Ostatecznie spotkanie zakończył z dorobkiem 4 punktów. Na trafienia łasy był także Erving Walker szukający bezpośredniej drogi do kosza. Spotkanie zakończyła trójka Marcina Sroki i trafienie Waczyńskiego równo z syreną końcową. Wynik rodem z NBA z pewnością sprawił zielonogórskim fanom basketu niekłamaną radość.
Teraz należy szykować się na kolejne wielkie widowisko w hali CRS. Już w najbliższy piątek 8 listopada o godzinie 19.00 Stelmet Zielona Góra podejmie Galatasaray Stambuł w kolejnej rundzie Euroligi.
Stelmet Zielona Góra vs. AZS Koszalin 105:76 (26:21, 31:22, 29:11, 19:22)
Stelmet Zielona Góra: Zamojski 26, Eyenga 15, Dragicević 13, Brackins 13, Walker 11, Sroka 6, Hrycaniuk 6, Koszarek 5, Kucharek 4, Chanas 4, Cel 2, Barlow 0.
AZS Koszalin: Dunn 25, Sykes 18, Henry 10, Wołoszyn 8, Białek 7, Mielczarek 2, Raczyński 2, Bigus 2, Brandwein 2.
Autor: Wojciech Góralski