Starsi chcą odejść, następców nie widać – mowa o ratownikach medycznych. Czy grozi nam zapaść w ratownictwie medycznym?
Nie ma co ukrywać, ataki na ratowników medycznych nie przyciągają nowych kandydatów do pracy w karetkach i na oddziałach ratunkowych. To praca bardzo wymagająca, której nie chcą się podjąć studenci kierunków medycznych, co potwierdza Michał Czarnuszewicz, wojewódzki konsultant w dziedzinie medycyny ratunkowej.
Jak rozmawiam ze studentami szóstego roku i pytam się czy ktoś z nich chciałby spróbować pracy na oddziale ratunkowym i wykonać specjalizację z zakresu medycyny ratunkowej, to wszyscy odmawiają i nie są zainteresowani. Tłumaczą to ciężką pracą na oddziale ratunkowym, gdzie czasami na dobę pojawia się nawet 60 karetek i widząc tę agresję ze strony sfrustrowanych pacjentów, twierdzą, że nigdy nie podejmą się takiej pracy.
Nasz gość wskazuje państwowe ratownictwo medyczne – podobnie jak służbę policyjną czy pożarniczą – jako kluczowy element funkcjonowania państwa. Za kilka lat, zdaniem Czarnuszewicza, zabraknie chętnych lekarzy na dyżury ratownicze.






