Artyści ci chociaż muzycznie różnią się od siebie, posiadają zdecydowanie przynajmniej jedną wspólną cechę – są świetnymi teksciarzami. Dlaczego, więc oboje nagle zdecydowali się na sięgnięcie po nie swój materiał? O ile w wypadku Kasi pomysł ten wydał mi się dość fajny – a rezultat okazał się marny, o tyle w przypadku Kazika mam wrażenie, że ta decyzja to wręcz desperacki akt.
Artystę dopadł kryzys twórczy o czym sam wiele razy mówił. Stwierdził nawet, że jego ostatnie krążki były nieudane. Do tego doszły pewne zawirowania w składzie zespołu – odszedł jeden z jego najważniejszych twórców Krzysztof Banasik zwany Bananem. Jakkolwiek nie oceniać ostatnich poczynań Kultu, myślę, że klasy nigdy nie stracili, co najwyżej popadli w mały marazm.
Sięgając po nowa płytę bałam się, że tym razem moje uwielbienie jakim darzę Kazika zmaleje, gdyż pomysł na aranżacje kawałków "Silnej Grupy pod Wezwaniem" wydawał mi się dziwactwem. Kazik śpiewający szlagiery? Zaczęłam się o niego wręcz zamartwiać :).
Muzycznie płyta Kazika – tak jak wszystkie – jest bardzo dobra i nie sposób nudzić się z tą melodią. "Silna Grupa pod Wezwaniem" sama bawiąca się świetnie stylami – od folku po bigbit świetnie pasuje do tego co sam Kazik lubi – balansowanie, flirt z muzyką, konwencją, dźwiękiem. Sam wiele razy mieszał hip-hop z rockiem czy punkiem. Do tego wszystkiego i Kazik i "Silna Grupa…" przemyca w tekstach niepozornych treści poważne i wartościowe. Czy można by więc znaleźć dla Kazika lepszy materiał? Momentami ma się wrażenie, że to stary dobry Kazik, a nie cover.
Jednak wierni fani kazikowej "liryki" różnicę zauważą. Myślę, że będą zadowoleni i płytę docenią, ale to nie jest pełnia tego na co czekają. Pozostaje nam więc tylko mieć nadzieje, że najnowsze dzieło jest tylko fazą odpoczynku Kazika w drodze do kolejnego własnego pięknego krążka. A jeśli nawet nie to nikt się nie pogniewa. Staszewski zrobił już swoje dla polskiej muzyki, zrobił bardzo dużo.
Autor: interia360.pl / Blanka Rogowska