
Wprowadzenie tego pomysłu w życie mogło zrewolucjonizować rolnictwo. Mały krok dla człowieka, a wielki dla nauki – tak zapewne mógł stwierdzić zielonogórski uczony mgr inż. Jan Buczek tworząc swoje dzieło. Tak oryginalne i odważne, że… aż został przez nie zwolniony z pracy.
Nie jest tajemnicą, że Polska posiada wiele terenów górzystych i pagórkowatych, które nie są wykorzystywane. Tylko w latach 70. XX w. szacowało się, że takich nieużywanych gruntów było blisko 2 mln hektarów.
Widząc ten problem pracownik WSInż. mgr inż. Jan Buczek stwierdził, że takie grunty doskonale mogłyby zostać przekształcone na grunty orne, które zrewolucjonizowałyby krajowe rolnictwo. Przemyśliwszy wszystkie plusy i minusy Jan Buczek w swojej pracowni opracował szczegółowy projekt ciągnika górskiego, który miał być przystosowany do pracy na sporych pochyłościach. Tym samym wrócił do swojego starego pomysłu, kiedy był jeszcze studentem.
Pierwsze prace projektowe ruszyły w 1975 r. Niestety ówczesne władze uczeni niezbyt przychylnie patrzyły na prace oraz projekty Buczka. Dlatego inżynier skupił wobec siebie zaufanych ludzi i w konspiracji, a częściowo po godzinach pracy, wykorzystując uczelnianą infrastrukturę opracowywał dalej swój pomysł. Dodatkowo finansując go z własnych środków i nie dostając wsparcia, nie tylko z uczelni, ale także z ministerstwa rolnictwa.
Zakupił na złomie używany ciągnik URSUS C-330 i na jego bazie stworzył prototyp. Same części zostały sprowadzone z POM Sieniawa. Z wyglądu nie wyróżniał się on zbytnio od seryjnego ciągnika, ale podstawową różnicą było jednak podwozie stworzone wg koncepcji Buczka mogące posiadać odchylenie do 40 stopni. Przednia i tylna oś działały osobno i doskonale zbierały nierówności terenu. Na tylnej osi ciągnika zastosowano tzw. „zwolnice”, które zostały zamocowane do tylnego mostu. Za ich położenie odpowiadała para siłowników na osobnej ramie przytwierdzonej do siłownika. Przednia oś miała możliwość utrzymania zwrotnic.
Testy miały zostać przeprowadzone w laboratorium WSInż., gdzie Buczek chciał skonstruować specjalną pochylnię. Jednak władze uczelni się nie zgodziły twierdząc, że prowadzone prace są nierealne i niezgodne z linią naukową uczelni. Buczek, zatem napisał do Kopalni Węgla Brunatnego w Bogatyni. Powstała tam ruchoma bieżnia symulująca warunki górskie. Inż. Buczek się nie poddawał oraz napisał wiele skarg, aż władze uczelni wreszcie odpuściły. Prototyp został przetestowany także w kilku PGRach, robiąc dobre wrażenie. Na tyle wielkie, że chciano zamówić kilkadziesiąt sztuk. Jak pisała ówczesna „Gazeta Lubuska”: „Ciągnik górski rodem z Zielonej Góry przeszedł pomyślnie ostatecznie próby badawczo-techniczne […] w WSInż.” Co ciekawe projektem zainteresowała się Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych nakręcając film z cyklu Polskich Kronik Filmowych o inż. Buczku i jego wynalazku. Stąd wiemy, jak wyglądał prototyp oraz sam wynalazca.
Jak się okazało władze uczelni oraz ministerstwo rolnictwa w dalszym ciągu nie były zainteresowane wynalazkiem Buczka, bo była to inicjatywa oddolna. Media wówczas pisały „Praktyka wykazuje, że efektywność wykorzystania nowatorskiej myśli technicznej leży nierzadko na uboczu zainteresowań tych, którzy przede wszystkim powinni się nią zajmować. […] najczęściej jednak dzieje się tak, że jeśli konstrukcja nowego wyrobu powstała poza biurami konstrukcyjnymi lub ośrodkami doświadczalno-badawczymi przemysłu, to z dużym opóźnieniem, a nawet czasami nie dochodzi do wykonani serii prototypowej…”. Prototyp Buczka nie został zatwierdzony przez uczelnie i ministerstwo. Nie podjęto produkcji prototypowej, a po kilku tygodniach Buczek został zwolniony z zielonogórskiej uczelni podając, jako przyczynę „nieefektywność jego prac”.
Ciągnika górskiego z Zielonej Góry nigdy nie wprowadzono do produkcji, gdyż rząd PRL-u zakupił licencję Massey-Ferguson. Ewenement na skale kraju inż. Buczka oceniono w ministerstwie jako bezużyteczny, zaś sam wynalazca w późniejszym czasie… obronił doktorat z wyróżnieniem opisując temat ciągnika górskiego. Ot takie to były czasy.
Źródła:
-opracowania i zbiory własne;
-zdjęcia pochodzą z filmów PKF WFDIF;
– film pt. „Polski zapomniany ciągnik górski na bazie Ursusa C-330” – YT;
– archiwalne numery “Gazety Lubuskiej” – różnych autorów i L. Gąsiora;
-„Historia Zielonej Góry. Dzieje miasta w XIX i XX wieku”, Tom II, pod red. W. Strzyżewski, Zielona Góra 2012;
-R. Zaradny, „Władza i społeczność Zielonej Góry w latach 1945-1975”, Zielona Góra 2009;
Tekst:
dr Grzegorz Biszczanik – historyk, regionalista, znawca dziejów Zielonej Góry













