Socjolodzy zwracają uwagę, że pod względem świętowania statystyczny Polak jest mocno przywiązany do tradycji. Dotyczy to nie tylko wspólnego, na ogół rodzinnego, spędzania Bożego Narodzenia, ale także zestawu głównych potraw goszczących na stołach. Według CBOS (badania z grudnia 2013 r.), od lat niezmiennie ogromna większość Polaków deklaruje spożywanie tradycyjnych wigilijnych potraw (97-98 proc.), w liczbie dwunastu (70-80 proc.), które poprzedza post (90-95 proc. ankietowanych). Na większości świątecznych stołów karp w galarecie ma się dobrze – i niewiele wskazuje, by szybko miało się to zmienić.
Jednocześnie jednak zachodzą wyraźne zmiany związane z nowymi trendami żywieniowymi, a przede wszystkim – z poszukiwaniem zdrowych i ekologicznych produktów.
W odpowiedzi na tę tendencję sprzedawcy – nawet w hipermarketach – nawołują do kupna "karpia ekologicznego", czyli karmionego np. zbożem i kukurydzą, a nie paszą z dodatkiem chemikaliów. Inni odwołują się do tęsknoty za przeszłością, reklamując "nostalgiczne" produkty – takie jak choćby "Szynka Babuni".
"Badania CBOS pokazują, że coraz więcej Polaków robiąc zakupy, czyta etykiety: 69 proc. zawsze lub prawie zawsze sprawdza datę ważności, a 40 proc. skład produktu, przy czym wartości te wyraźnie rosną. Ograniczoną popularność zdobywają sobie produkty ekologiczne, posiadające certyfikaty i atesty. Ale podstawową zaporą dla ich nabywania artykułów ekologicznych pozostaje nadal dla większości klientów ich wysoka cena" – zauważa dr Kopczyńska.
W dużych polskich miastach – np. Warszawie, Krakowie czy Poznaniu – w ostatnich latach rozpowszechniły się cykliczne targi żywności nowego typu, np. targi śniadaniowe czy festyny kulinarne, gdzie kupuje się produkty bezpośrednio od ich wytwórców i można je spożywać na miejscu.
Jak podkreśla badaczka, wspomniane targi różnią się od tradycyjnych bazarów, gdzie również można kupić produkty prosto od rolnika. "Dla klientów bazarów nie ma dużego znaczenia, czy warzywa i owoce pochodzą z uprawy ekologicznej i czy mają odpowiednie certyfikaty, a zwierzęta mają zapewnione godziwe warunki. Tymczasem dla miłośników żywności ekologicznej takie informacje związane z pochodzeniem żywności i etyką produkcji są bardzo istotne" – wyjaśnia socjolożka z UJ.
Inna różnica między tradycyjnym handlem na straganach a nowymi targowiskami polega na typie relacji międzyludzkich. Bazary opierają się bardzo często na stałej mocnej więzi między klientem a sprzedawcą, na zaufaniu i wcześniejszych doświadczeniach, podczas gdy np. na targach żywności ekologicznej lub okazjonalnych targach produktów regionalnych stosunki między obiema stronami transakcji są często jednorazowe i czysto handlowe.
Przedmiotem badań dr Kopczyńskiej było także m.in. funkcjonowanie nowego zjawiska związanego z rynkiem ekologicznej żywności – tzw. kooperatyw spożywczych. Powstają one na ogół w większych miastach i zrzeszają stosunkowo niewielką liczbę konsumentów (kilka-kilkanaście tysięcy w skali kraju).
"Idea ich działania jest prosta – polega na >>skrzykiwaniu się<< grupy konsumentów, którzy kontaktują się bezpośrednio z rolnikiem czy hodowcą. Np. jeśli chcemy ze znajomymi kupić 10 kg ziemniaków ekologicznych, to zamawiamy je wspólnie, a potem dzielimy między nabywców. Zysk z kooperatyw jest obustronny – rolnik zyskuje dzięki nim natychmiastową zapłatę i stałą grupę klientów, a konsumenci – świeże produkty, za które płacą mniej niż przy zakupach indywidualnych" – tłumaczy badaczka z UJ.
"Według ankiet socjologicznych, głównymi klientami nowego typu targów i twórcami kooperatyw spożywczych są ludzie względnie młodzi, raczej zamożni, mobilni i wykształceni – czyli przedstawiciele klasy średniej" – dodaje dr Kopczyńska. Członkami kooperatyw są często także społecznicy lub aktywiści organizacji ekologicznych.
Choć zjawisko targów żywności ekologicznej czy kooperatyw spożywczych obejmuje wciąż niewielką grupę konsumentów, to wskazuje na szerszą społeczną tendencję i wpływa na zmianę świadomości społecznej w dziedzinie jedzenia. Ta zmiana przejawia się w sposobie prezentowania i sprzedaży produktów (marki odwołujące się do tradycyjności) oraz w modzie na żywność lokalną, naturalną i ekologiczną. „I choć świąteczne menu jest raczej ostoją tradycji, to – jeśli tylko zawartość portfela na to pozwoli – znajdziemy w nim elementy tej mody” – podkreśla dr Kopczyńska.
Autor: Paweł Hekman / PAP-Nauka w Polsce