Spotkanie lepiej rozpoczęli gospodarze. Nie przyniosło to jednak nic dobrego, bowiem w 11 minucie padła pierwsza bramka, niestety dla gości. Marcin Jakubik w sytuacji sam na sam ominął Wojtka Kubika i skierował piłkę do pustej bramki. Akademicy wyraźnie dostali wiatru w żagle, ale nie byli efektywni. 180 sekund po pierwszej bramce Maciej Górecki wziął czas. Niewiele jednak to dało, gdyż nawet jeśli zielonogórski team dominował to nie potrafił tego udowodnić.
Druga połowa przyniosła o wiele więcej emocji. AZS odrobił straty w 3 minucie, gdy strzałem z ziemi zaskoczył bramkarza Piotr Andrzejczak. Po kilku chwilach Mundial powrócił na prowadzenie za sprawą wybitnego woleja Patryka Kłopota, który bez kłopotów wykorzystał świetną piłkę od Daniela Gagałacha.
Gra zaczęła się zaostrzać, a zawodnicy, głównie AZS-u oglądali żółte kartki. W 11 minucie Marcin Jakubik pośliznął się, ale piłkę przechwycił Patryk Kłopot i udało mi się podwyższyć wynik. Niespełna 30 sekund później zamieszanie w polu karnym gospodarzy wykorzystał Kamil Ganczarek i na tablicy świetlnej było już 1:4. Dwa szybkie ciosy pobudziły trenera AZS-u do wzięcia czasu. Skutek był widoczny po trzech minutach. W ciągu pół minuty Jakub Bartczak zdobył dwie bramki i było już 3:4. Końcówka była piorunująca. Na dwie minuty przed końcem Daniel Gagałach podwyższył rezultat, a raptem 15 sekund później Piotr Andrzejczak po asyście Artura Małeckiego dał nadzieję na jakiekolwiek punkty. Akademicka drużyna ostatnie sekundy grała bez bramkarza i o mało co nie straciła kolejnej bramki, która definitywnie zakończyłaby to spotkanie.
MOSIR AZS UZ Zielona Góra – Prant Mundial Żary 4:5 (0:1)
Autor: Krystian Machalica