„Rz” dotarła do „Katalogu opłat”, jakie uczelniom chce zaproponować minister nauki prof. Barbara Kudrycka. Przepisy określające, za co uczelnia może pobierać opłaty, znajdą się w przygotowywanej nowelizacji ustawy o szkolnictwie wyższym.
W ubiegłym tygodniu minister, przedstawiając propozycje, zaprezentowała tylko niektóre. Zestaw opłat ma doprecyzować istniejące przepisy. Obejmie też uczelnie niepubliczne, którym teraz ustawa daje sporą swobodę w pobieraniu opłat.
Uczelniom nie będzie np. wolno żądać wpisowego. Resort argumentuje, że czasem szkoły prywatne kuszą niskim czesnym, ale rekompensują to sobie wysokim wpisowym. W zamian będą mogły ściągać opłatę rekrutacyjną, tak jak publiczne (jej wysokość co roku określa minister nauki). Minister chce też, by na wszystkich uczelniach egzaminy komisyjne były płatne.
– Wpisowe to element konkurencyjności. Nie wszystkie uczelnie go żądają. Podobnie jest z opłatami za egzaminy poprawkowe. Studenci zawierają umowy z uczelniami i od nich zależy, czy godzą się na stawiane warunki – mówi prof. Waldemar Tłokiński, przewodniczący Konferencji Rektorów Zawodowych Szkół Polskich, rektor Szkoły Wyższej Ateneum w Gdańsku.
W Ateneum np. dwie poprawki są bezpłatne, ale za egzamin komisyjny płaci się 100 zł. To budzi sprzeciw studentów.
– Student ma prawo do egzaminu komisyjnego z mocy regulaminu studiów. Ma on bronić go przed niesprawiedliwością wykładowców. Wprowadzenie opłaty ograniczy prawa studenta – sądzi Bartłomiej Banaszak, przewodniczący Parlamentu Studentów.
Studenci krytykują też zapis o płatnych studiach i wykładach w języku obcym. – To co najmniej niefortunne w obliczu priorytetów reformy, jakimi są dostosowanie programów studiów do wymagań rynku pracy i ich umiędzynarodowienie – twierdzi przewodniczący parlamentu.
Teraz przepisy umożliwiają uczelniom zarabianie na studiach obcojęzycznych. Od 2 do 2,5 tys. za semestr kosztują studia w języku angielskim na Politechnice Warszawskiej. 3 tys. euro za rok trzeba wydać za psychologię po angielsku na UW.
Ale nie wszystkie uczelnie pobierają opłaty. – Dobrych studentów nie zawsze stać na ponoszenie kosztów, więc na naszej uczelni nauka w języku angielskim i francuskim od lat jest bezpłatna – mówi prof. Jan Krysiński, były rektor Politechniki Łódzkiej, honorowy przewodniczący Konferencji Rektorów Polskich Uczelni Technicznych.
Opłat za obcojęzyczne zajęcia nie ma też na Uniwersytecie Wrocławskim. Ale dr Jacek Przygodzki, rzecznik prasowy UWr, nie wyklucza, że to się może zmienić po wprowadzeniu nowego prawa: – Trzeba będzie przeanalizować za i przeciw.
Katalog prof. Kudryckiej nie tylko ma precyzować prawo, ale i wprowadza nowości. Np. odpłatność za każdy miesiąc nauki powyżej limitu darmowych studiów – o czym już pisała „Rz” – i jednoznaczne określenie, że uczelnia ma prawo pobierać opłaty za doktoraty od osób spoza niej. Obecnie uczelnie uciekają się np. do wymuszania na doktorantach opłat sięgających nawet 10 tys. zł pod przykrywką czynienia na ich rzecz darowizn.
Ministerialny katalog budzi kontrowersje. – Nie dostaliśmy do zaopiniowania żadnego projektu. Niepokojące jest, że minister chce regulować coś, co powinno podlegać prawom rynku – uważa przewodniczący KRZSzP.
Trzeba będzie wydać pieniądze na indeks, legitymację i dyplom
Uczelnia mogłaby sięgnąć do kieszeni studenta po opłatę za:
– każdy miesiąc nauki powyżej limitu punktów kredytowych ECTS na bezpłatne studia (360 punktów na studia pięcioletnie, 420 – sześcioletnie)
– powtarzanie zajęć
– egzamin komisyjny
– studia w języku obcym
– zajęcia nieobjęte planem studiów
– rekrutację (także na studia doktoranckie)
– uzupełnienie różnic programowych przy zmianie kierunków studiów
– wydanie indeksu, legitymacji studenckiej i duplikatu, dyplomu wraz z dwoma odpisami, dodatkowego odpisu dyplomu w tłumaczeniu na język obcy, legitymacji doktoranta, świadectwa ukończenia studiów doktoranckich
– studia podyplomowe i kursy dokształcające
– wydawanie świadectw ukończenia studiów podyplomowych i kursów
– legalizacje dokumentów wymaganych za granicą
– przewody doktorskie dla osób spoza uczelni
Zakazane byłyby opłaty za:
– rejestrację na kolejny semestr lub rok
– egzaminy poprawkowe
– egzamin dyplomowy
– złożenie i ocenę pracy dyplomowej
– wpisowe
Autor: Rzeczpospolita / Renata Czeladko