Przebieg spotkania udowodnił, że obie drużyny były bardzo zdeterminowane. Początkowo warunki dyktowała poznańska ofensywa. Pierwszy błąd wychwycił Aron Athenstadt przechwalając piłkę, następnie dogrywając ją do niekrytego Radosława Żebrowskieg, który umieścił ją w siatce gości. Tym właśnie sposobem w 20 minucie wynik wynosił 1:0.
Piłkarze Lecha długo budowali swoją kontrę, bo dopiero w 29 minucie zrobiło się groźnie pod bramką Przemysława Krajewskiego. W dalszej części pierwszej połowy Lech nie mógł stworzyć zagrożenia dla gospodarzy.
Druga połowa była bardzo podobna, Kolejorz częściej był przy piłce, jednakże KSF także miał swoje akcje. Jedną z nich wykorzystał Szymon Kobusiński, podwyższając prowadzenie na 2:0 w 68 minucie. Niestety w tym momencie przebudzili się goście.
Już w 75 minucie Poznaniacy zniwelowali przewagę gospodarzy po rzucie wolnym Dawida Kurminowskiego. Sytuacja stała się tym trudniejsza, po tym jak czerwoną kartkę otrzymał strzelec drugiej bramki – Szymon Kobusiński.
W końcówce spotkania podopieczni Piotra Żaka i Mirosława Kędziory zostali zepchnięci na własną połówkę. Wszystko zapowiadało, że Zielonogórzanie obronią 3 punkty, ale w ostatniej sekundzie Lech oddał ostatni strzał, niestety celny. Tym właśnie sposobem KS Falubaz ponownie zaprzepaścił okazję na pierwszą wygraną na własnym boisku.
Oto co na temat środowych zmagań powiedział obrońca KSF-u Patryk Nidecki:
"Lech był faworytem tego spotkania, w większości to oni byli w posiadaniu piłki, jednakże my także mieliśmy swoje akcje. Długo nie dopuszczaliśmy do oddawania strzałów do naszej bramki. W końcówce jednak zabrakło koncentracji na boisku, ale też szczęścia"
Na pocieszenie można dodać, że Lech Poznań to ubiegłoroczny finalista Centralnej Ligii Juniorów, a Zielonogórzanie walczyli jak równy z równym. Poziom spotkania napawa ogromnym entuzjazmem i nadzieją, że ten sezon będzie bardzo nieprzewidywalny.
Na kolejne spotkanie zawodnicy Piotra Żaka i Mirosława Kędziory wyjadą do Chorzowa, gdzie zmierzą się z tamtejszym, mocnym Ruchem.
Autor: Kinga Sylwestrzak