Słuchaj
|
i polub nas ! |
Początek meczu polegał głównie na wymianie podań każdej z drużyn. Pierwsze akcje rozpoczęły się po zakończeniu pierwszego kwadransa, kiedy to sprytem wykazał się pomocnik KSF-u – Kacper Kochanowski. W pierwszej połowie zagrożenie pod bramką gości stworzył także Krzysztof Izdebski, ale uderzenie było mało precyzyjne.
Pierwsza połowa upłynęła w cieniu kontrowersyjnej decyzji sędziego, dotyczącej faulu na Szymonie Kobusińskim, który po wyjściu na czystą pozycję został sfaulowany. Chorzowski pomocnik – Stanisław Sarwicki otrzymał tylko żółtą kartkę.
Przez pierwsze 45 minut Ruch Chorzów nie zagroził specjalnie pod bramką Przemysława Krajewskiego. Sytuacja diametralnie zmieniała się po przerwie, kiedy to chorzowianie precyzyjnie wykorzystywali stałe fragmenty gry. Zielonogórzanie do ofensywy ruszyli po 50 minucie, kiedy to Radosław Żebrowski strzałem głową stworzył realne zagrożenie dla zespołu gości. W późniejszych minutach swoich szans nie wykorzystali Ireneusz Butowicz, którego strzał wybił chorzowski golkiper, a także Szymon Kobusiński, kopiąc niecelnie.
Takim oto sposobem KS Falubaz, który był dominującą drużyną prawie przez całe spotkanie, nie zaimponował skutecznością. Z kolei obrona Ruchu Chorzów stanęła na wysokości zadania i wyszarpnęła 1 punkt gospodarzom.
Sobotnie zmagania podsumował obrońca Ruchu Chorzów – Gracjan Komarnicki, do niedawna zawodnik KS Falubaz:
"Mogliśmy wygrać, mogliśmy też przegrać. O tym, że mamy 1 punkt, a nie 3 zadecydował brak skuteczności, bo byliśmy dużo przy piłce, ale stwarzaliśmy za mało sytuacji bramkowych, a nawet niewiele brakowało abyśmy sami jedną bramkę stracili, bo nie przypilnowaliśmy w kryciu. Bądź co bądź fajnie było wrócić na stare śmieci, pograć z chłopakami, z którymi się niedawno trenowało"
Gospodarze do szatni nie wracali w wyborowych nastojach. Swoją opinią dotyczącą meczu podzielił się Mateusz Torbiczuk:
"Mecz bardzo zacięty i wyrównany. Początek nerwowy i trochę chaotyczny, bo pierwsza połowa polegała bardziej na rozpoznaniu gry rywala. Dopiero w drugiej części zaczęło się coś dziać, bo zaczęliśmy budować akcje, stwarzać sytuacje bramkowe, ale z drugiej strony przeciwnik coraz bardziej zaczął nam zagrażać. Po obu stronach sytuacje były bardzo podobne, ale w naszym przypadku zabrakło skuteczności. Dla nas 1 punkt jest także istotny, choć w szatni zakładaliśmy walkę o 3 punkty.
Następne spotkanie podopieczni Piotra Żaka i Mirosława Kędziory rozegrają już za tydzień w Zabrzu, a ich rywalem będzie tamtejszy Górnik.
Autor: Kinga Sylwestrzak