FILM:

Udręczony… „Udręczonymi”

Smaczkiem „Udręczonych” miał być fakt, że jest to obraz oparty na motywach prawdziwej historii. Rzecz działa się nie tak dawno, bo 22 lata temu, oczywiście w USA. Już samo to u niektórych może powodować dreszcze na karku, bo przecież świadomość, że możemy spotkać się z jakimiś nadprzyrodzonymi zdarzeniami w naszym życiu wydaje się być czymś przerażającym. Wybierałem się na „Udręczonych” z podobnymi myślami i co? I kaplica! Nie bałem się nawet przez moment. Ale po kolei.

Mroczna tajemnica

Kilkunastoletni Matt (Kyle Gallner) cierpi na chorobę nowotworową. Wymaga specjalistycznego leczenia, co wiąże się z częstymi wyjazdami do kliniki oddalonej o wiele kilometrów od domu. Matka chłopca (Virginia Madsen) postanawia przenieść się z nim bliżej kliniki. Szybko udaje się jej znaleźć odpowiednie lokum, w dodatku cena wydaje się rozsądna. Jest jednak haczyk – dom skrywa w sobie mroczną tajemnicę.

Łatwo się domyślić, że po przeprowadzce do nowego gniazdka, zaczynają się tam dziać dziwne rzeczy. Dziwne, bo ciężko je nazwać strasznymi. Matt ma niepokojące wizje, które przedstawione przez reżysera jakoś nie chciały sprawić, że wyskoczyłbym z butów ze strachu. Co to za horror, w którym nie ma nic strasznego? Same momenty ciszy zakończone tym, że nagle rozbrzmiewa jakiś głośny dźwięk, a przez ekran przelatuje coś dziwnego, pojawia się zakrwawiona gęba, lub jakiś upiorny cień czai się w tle i dybie na jednego z bohaterów już chyba na nikim nie robią wrażenia. Patenty, które mają przestraszyć, wyglądają komicznie. Nawet trupy z szeroko otwartymi oczami są zbyt plastikowe i chyba żulerka z dworca głównego w Warszawie jest bardziej przerażająca. Smaczku owym chodzącym umarłym nie dodaje także fakt, że zostały pozbawione powiek, przez wcześniejszego lokatora domu, w którym osiedlił się Matt z rodziną. Koleś miał manię na punkcie nekromancji, zrobił sobie w chałupie kostnicę i jednym z zabiegów jakie przeprowadzał na zwłokach było usuwanie im powiek. Proceder ten również został przedstawiony w filmie, ale także specjalnie za gardło nie chwytał.

Hasło reklamujące film jako ten „który przestraszył widzów na całym świecie” po obejrzeniu go wydaje się być jawną kpiną. "Film, który udręczył widzów na całym świecie" byłoby chyba bardziej adekwatne.

Autor: Michał Cierniak

Zobacz więcej
Back to top button
0:00
0:00