Po kilku miesiącach przerwy Warto Mović wraca w najlepszym możliwym momencie. Jeszcze po cichu, ale od stycznia zdecydowanie głośniej na falach Akademickiego Radia Index 96FM będziecie mogli usłyszeć najciekawsze filmowe newsy, recenzje, plotki z planów filmowych… i nie tylko.
Wracamy przy okazji najbardziej wyczekiwanej premiery filmowej 2016 roku –„Rogue One – A Star Wars Stories” (tak, celowo pomijam komiczne polskie tłumaczenie). Jeśli od dawna czekaliście na ten film to jestem pewien, że z jednej strony nie mogliście się doczekać efektu, a z drugiej się go obawialiście.
To nie będzie zwykła recenzja, więc nie bójcie się przesadnych spoilerów.
Rogue One jest czymś zupełnie nowym w świecie „Gwiezdnych Wojen”, za reżyserię tego filmu odpowiedzialny jest Gareth Edwards, dzięki któremu w 2014 roku w kinach mogliśmy oglądać kolejną wersję Godzilli, a więc możecie się domyślić, że CGI nie jest mu obce.
Wielu ludziom „Gwiezdne Wojny” kojarzą się ze sławnym frazesem – „Niech moc będzie z Tobą”, który w tej wersji ukazany jest z zupełnie innej perspektywy. Poznajemy moc, jednak nie jako coś co po prostu istnieje we wszechświecie od zawsze, ale jako wiarę ludzi, wiarę w to, że są w stanie coś zmienić.
Rogue One jest pierwszym z serii samodzielnych spin-offów. Ma swój charakter, jest ciemny, brudny i bezwzględny – jednym słowem jest to prawdziwy film wojenny. W wojennej scenerii poznajemy nowych bohaterów, to z czym się mierzą i do czego dążą, ale twórcy nie zapominają również o tych, których poznaliśmy w poprzednich filmach głównego nurtu i czasami zdaje się czuć ich obecność gdzieś w pobliżu. Easter-eggów, czyli „smaczków” dla fanów jest tyle, że będzie trzeba po raz kolejny zobaczyć ten film, nawet kilka razy, żeby wyłapać je wszystkie (o ile to w ogóle możliwe!).
Zdecydowanie nie będziecie zawiedzeni nowymi postaciami, a nawet zaryzykuje stwierdzenie, że droida K-2SO będziecie uwielbiali. Wreszcie dowiecie się czegoś więcej o samej Rebelii, o ludziach którzy w niej działają, o tym co nimi kieruje i kim tak naprawdę są.
Scenografia doskonale współgra z CGI, więc na pewno będziecie mogli nacieszyć oczy. Zarówno sceny batalistyczne jak i sceny akcji są ukazane tak, że nie ma się do czego przyczepić, towarzyszy temu wszystkiemu muzyka, dzięki której znajome dźwięki spowodują u Was gęsią skórkę. Jeśli należycie do młodszych fanów „Star Wars” i stara trylogia wywoływała u Was odczucie, że czegoś Wam brakuje to tym bardziej musicie zobaczyć ten film.
Najważniejsze jest to, że kiedy film się skończy pojawi się u Was uśmiech i w głowie będziecie mogli powiedzieć – „Tak. To są «Gwiezdne Wojny».”
Film jest skierowany do dojrzałego widza, ale nie będzie Wam to w niczym przeszkadzało, żeby się na nim dobrze bawić. Jeśli wychowaliście się na starej trylogii Star Wars a jeszcze nie widzieliście tego filmu, to na co czekacie?
Ocena
W skali Warto Mović „Rogue One: A Star Wars Story” dostaje 8/10.
PS. Dajcie znać czy po obejrzeniu Rogue One potrafiliście się powstrzymać przed obejrzeniem po raz kolejny części „Nowa Nadzieja”. Ja nie.
Jeśli nie boicie się spoilerów, poniżej zajdziecie materiały z planu filmowego: