Często szukamy winy wokół siebie: w okolicznościach, zbiegach przypadków, innych ludziach, zwyczajach, nakazach, pogodzie. Dużo łatwiej zaakceptować nam fakt, że coś nam w życiu nie wychodzi, gdy wina nie leży po naszej stronie. Bezradnie rozkładamy ręce i mówimy, że nic na to nie możemy poradzić.
Rezygnacja z poczucia wpływu na swoje życie (lub pewne jego obszary) zwalnia nas może z odpowiedzialności za to, co robimy i jak przeżywamy, powoduje jednak nieprzyjemne skutki ubocze w postaci braku poczucia bezpieczeństwa i lęku. Zaczynamy żyć z poczuciem winy, cierpiętnictwa i beznadziei. Jeżeli poddajemy się temu determinizmowi, tracimy wiarę, zapał i popadamy w marazm. Podejmując działania w takim stanie i z takim nastawieniem skazani jesteśmy na porażkę. Po kolejnym upadku szukamy znów winowajców?
Może się jednak zdarzyć, iż uświadomimy sobie, że ten kierunek analizy wciąż prowadzi nas na manowce i nie rozwiązuje problemu. Nasze starania i wszelkie wysiłki, aby było lepiej, są być może niszczone nie przez to, co na zewnątrz. Odpowiedzialny za powtarzające się sytuacje jest tzw. autosabotaż, czyli takie wzorce zachowania, myślenia, reakcji emocjonalnych, które nas hamują, które sprawiają, że nie osiągamy celów, które sobie wyznaczyliśmy, czujemy się przegrani, nieskuteczni, tracimy wiarę w siebie.
Jak rozwiązywać problemy?
Kto z nas nie marzy o tym, by żyć lekko i przyjemnie, bez większych kłopotów? Niestety nie zawsze da się uniknąć trudnych czy stresujących sytuacji… Utrudnieniem skutecznego działania staje się: nasza głowa pełna przekonań, które nas ograniczają zamiast rozwijać, nieodpowiednie nawyki oraz strategie działania, które skazują nas na porażkę.
Znane piekło czy nieznane niebo?
Aby sprawnie funkcjonować w świecie, tworzymy w naszej głowie poznawcze reprezentacje ogromnej ilości bodźców, które od dnia narodzin odbieramy ze środowiska zewnętrznego. W ten sposób porządkujemy nadmiar informacji. Wybieramy to, co jest istotne dla naszego sprawnego funkcjonowania, dobrych relacji z ludźmi. Tworzymy zatem cały system przekonań i wartości, pewnego rodzaju mapę, która pozwala nam orientować się w przestrzeni.
Zapominamy jednak, że mapa to nie to samo, co teren, który opisuje. Świat, zdarzenia i sytuacje nieustannie się zmieniają, a my czasem funkcjonujemy w oparciu o dane wygenerowane jeszcze w dzieciństwie. W ten sposób sami sobie blokujemy możliwości skutecznego działania.
Często bardziej niż na innych sprawach, skupiamy naszą uwagę i wysiłki na zachowaniu tego status quo. Bo choć nie jest nam dobrze, to przynajmniej poruszamy się w znanej przestrzeni. Myśl o jakiejkolwiek zmianie jest przerażająca.
Dla zachowania złudnego bezpieczeństwa, wolimy siedzieć w znanym, własnym piekiełku, niż zdobyć się na odwagę, aby pójść w kierunku nieznanego nieba. Tak bardzo chcemy mieć rację, że koncentrujemy się na poszukiwaniu potwierdzenia dla naszych ulubionych przekonań o sobie, świecie i innych ludziach. Nie dostrzegamy rzeczywistych szans i zdolności, ponieważ patrzymy na świat poprzez okulary własnych przekonań. Widzimy rzeczy nie takimi, jakie są, lecz takimi, jakimi chcemy je widzieć.
Paulo Coelho w "Alchemiku" napisał, że strach przed cierpieniem jest straszniejszy niż samo cierpienie, dlatego efektywność i skuteczność naszych działań blokuje lęk przed porażką, ale także przed sukcesem. Obawiamy się poczucia winy spowodowanego osiągnięciem wyższego statusu społecznego niż rówieśnicy, rodzina. Snujemy czarne scenariusze i katastroficzne wizje tylko po to, by utrzymać status quo.
Gdy oddajemy losowi kierowanie naszym życiem, jesteśmy jak ludzie, którzy stoją pośrodku rzeki i umierają z pragnienia, ponieważ oślepieni strachem, nie widzą wody wokół siebie.
Cztery ograniczające smoki
W jaki sposób rozpoznać mechanizmy autosabotażu? Posłuchajmy tego, co sami do siebie mówimy. Treść monologu wewnętrznego pokazuje nam, w jaki sposób traktujemy siebie i jak interpretujemy to, co nam się wydarza. Wbrew pozorom sporo czasu spędzamy na wewnętrznej rozmowie i często jesteśmy tak do tego przyzwyczajeni, że nie zdajemy sobie sprawy z jej treści. Wystarczy jednak skupić uwagę i wsłuchać się w siebie, aby uświadomić sobie, co konkretnie do siebie mówimy. Czemu jest to ważne?
Powtarzane wielokrotnie treści, zwłaszcza te dotyczące nas samych, działają jak samospełniające się przepowiednie. Mogą dodawać nam mocy lub osłabiać i podcinać skrzydła. W tych wewnętrznych dyskusjach mamy szansę odkryć nasze przekonania, wiodące zasady, którymi kierujemy się w życiu. Ich źródeł możemy szukać w wychowaniu, przykładzie dawnym przez znaczące dla nas osoby oraz w powtarzających się doświadczeniach.
Najczęściej pojawiające się ograniczające przekonania, które sabotują nasze działania nazwano czterema smokami (na podstawie zajęć trenera biznesu i rozwoju osobistego dr Włodzimierza Włodarskiego):
Cztery smoki
• Nie wierzę, że się uda.
• Nie zasługuję na to.
• Nie warto robić.
• To nie jest realne.
Oczywiście w naszych głowach pojawia się dużo więcej wątpliwości. Przyjrzyjmy się jednak tym najczęstszym, które zabijają naszą efektywność i skuteczność. Ich pojawienie się sabotuje działania i nawet, jeśli chcemy coś osiągnąć na świadomym poziomie, to one, działając z ukrycia, nie pozwalają dokończyć wyznaczonych zadań.
Gdy w coś wierzymy, działamy tak, jakby to była prawda. To sprawia, że trudno jest dowieść czegoś innego. To, czego doświadczamy, interpretujemy na korzyść naszych poglądów, a wyjątki potwierdzają tylko regułę.
Zasada ta, nazwana przez Cialdiniego regułą konsekwencji, sprawia, że to co robimy utrzymuje nas i umacnia w naszych sądach, więc przekonania stają się nie tylko poznawczą reprezentacją świata, ale i schematem dla przyszłych zachowań.
Cztery smoki czerpią swoją siłę z faktu, że nie opisujemy nimi bieżącego zachowania, które wydarza się tu i teraz, lecz generalizujemy je na wszystkie przyszłe sytuacje. Programujemy nasz mózg na niepowodzenie, a to sprawia, że nie jesteśmy w stanie dostrzec swoich realnych możliwości.
Pamiętajmy jednak, że przekonania mogą ulegać zmianom. Nie rodzimy się z nimi, jak z kolorem oczu. To, w co wierzymy, jest sprawą naszego wyboru!
Jak można walczyć z ograniczającymi przekonaniami?
Na początku warto zastosować technikę CB SMS i odpowiedzieć na następujące pytania:
Co by się musiało stać?
• żebym uwierzył/uwierzyła,
• żebym na to zasługiwała/zasługiwał,
• żeby było warto to robić,
• żeby to było realne?
Znalezienie odpowiedzi jest pierwszym krokiem w kierunku zmiany przekonań ograniczających na wspierające.
Nawyki
"Jesteśmy tym, co w swoim życiu powtarzamy. Doskonałość nie jest jednorazowym aktem, lecz nawykiem." Arystoteles
Nawyki to potężne składniki naszego życia, jak pisze Stephen Covey w książce "7 nawyków skutecznego działania". Są zautomatyzowanymi czynnościami, zachowaniami formującymi się poprzez wielokrotne powtarzanie. Mogą dotyczyć sfery ruchowej, emocjonalnej i poznawczej.
To one czynią nasze życie efektywnym, lub nie. Są często nieuświadomionymi wzorcami zachowań i to właśnie za ich pomocą wyraża się nasz charakter. Możemy mieć jednak na nie wpływ, ponieważ nawyki można zmieniać. Jest to proces wymagający nadzwyczajnego wysiłku i zaangażowania, często bolesny, jednak możliwy i przynoszący niesamowicie korzystne efekty.
Według Coveya nawyk leży na skrzyżowaniu wiedzy, umiejętności i pragnienia, czyli paradygmatu teoretycznego – co i dlaczego robić, działania – jak to robić oraz motywu – chcę tak robić. Tworzenie nawyku odbywa się we wszystkich trzech wymiarach.
Dla przykładu, jeżeli zależy nam na dobrych relacjach z naszymi dziećmi, powinniśmy pamiętać, że należy nie tylko mówić, co myślimy, ale także słuchać tego, co one mają do powiedzenia. Na poziomie nawyku – dopóki poszukujemy przyczyny niepowodzeń na zewnątrz, możemy nawet nie wiedzieć, że dzieci potrzebują być wysłuchane.
Nawet, jeśli to wiemy to nie stosujemy tej wiedzy w praktyce. I tak naprawdę dopóki nie ma w nas pragnienia wsłuchania się w nasze dzieci, dopóty nie będziemy tego robić. Zatem wytworzenie nawyku słuchania, wymaga pracy i ćwiczeń na wszystkich trzech poziomach.
Strategie, czyli jak wyznaczać cele?
Podstawową umiejętnością w tworzeniu dobrych strategii działania jest umiejętność takiego formułowania celów, aby umożliwić sobie sukces już na poziomie planowania. Covey w "7 nawykach skutecznego działania" radzi, aby zaczynać działać z wizją celu, końca. To, co robimy zawsze wydarza się bowiem dwa razy: najpierw w naszej głowie, a później na poziomie realnego doświadczenia. Dbając o ten pierwszy raz, zwiększamy sobie szansę na sukces.
Pierwszym podstawowym błędem, który popełniamy jest to, że nie formułujemy celów w kategoriach pozytywnych. Myślimy: "nie chcę już tak dłużej", "to mi się nie podoba", "nie zgadzam się na to". W związku z tym tak naprawdę nie wiemy, czego chcemy!
Kiedy myślimy o tych sytuacjach, które powtarzają się nam często, które sprawiają, że czujemy się bezradni, powinniśmy spróbować odpowiedzieć sobie na pytanie: "Czego chcę w zamian?". Odpowiedź należy sformułować w sposób pozytywny, np.: "Chcę to zmienić", "Chcę słuchać mojego dziecka".
Następny etap to refleksja, czy cel, który sobie wyznaczyliśmy, jesteśmy w stanie sami zrealizować – czy jest on zależny od nas samych, czy od kogoś innego? Dobry rezultat osiągniemy, gdy zadanie jest w zakresie naszej kontroli.
Zadbajmy o to, aby cel, który sobie stawiamy był określony bardzo szczegółowo – im dokładniej, tym większa szansa na realizację! Powinien być też rozpoznawalny – to znaczy, że już na samym początku decydujemy, jakie będą obserwowalne dowody na to, że został osiągnięty.
Wyobraźmy sobie, po czym poznamy, że osiągnęliśmy to, co zamierzaliśmy? Wyobraźmy sobie tę sytuację bardzo szczegółowo: co widzimy, co słyszymy, co czujemy? Jak wyglądamy? Jak się zachowujemy, poruszamy, mówimy?
Ustalmy czas realizacji, miejsce, osoby, których dotyczy cel naszego działania.
Pomyślmy także o zasobach. Najprościej przygotować listę własnych talentów, możliwości, umiejętności, wiedzy, ludzi, którzy mogą nas wspierać, od których możemy się uczyć oraz rzeczy, które mogą nam się przydać (książki, pieniądze, itp.)
Dobrze sformułowany cel zawiera w sobie plan działania. Pamiętajmy, że słonia da się zjeść tylko po kawałku!!! Gdy planujemy realizację jakiegoś celu, warto się zastanowić, co się wydarzy, gdy osiągniemy już to, co sobie wymarzyliśmy. Dążenie powinno być odpowiednio osadzone w kontekście. Zastanówmy się, jak nowe zachowania mogą wpłynąć na członków naszej rodziny, na naszych przyjaciół.
Zastanówmy się także, co dla nas będzie oznaczała realizacja założeń? Cel, aby rzeczywiście dało się go osiągnąć, powinien być spójny z naszym wyobrażeniem o sobie. Warto pomyśleć, jakimi ludźmi, rodzicami, opiekunami będziemy, jeśli cel zrealizujemy? Czy na pewno chcemy być takimi osobami? Czy ten cel nie jest sprzeczny z naszymi innymi ważnymi celami, marzeniami?
Stosując się do powyższych wskazówek, zwiększamy szansę na osiągnięcie sukcesu i zabezpieczamy się przed mechanizmami autosabotażu. Oczywiście na każdym poziomie planowania i realizacji potrzebne jest nasze zaangażowanie i uwaga.
Odpowiedzialność i odwaga
Nasze życie to następujące po sobie stadia wzrostu i rozwoju. O ile łatwo zaakceptować nam ten fakt, kiedy myślimy o rozwoju fizycznym, o tyle trudno odnosić nam tę zasadę do sfery emocji, własnego charakteru, czy relacji z innymi.
To, że dziecko najpierw przewraca się z plecków na brzuszek, potem siada, potem raczkuje, a dopiero potem chodzi i biega jest dla nas oczywiste. Trudniej zaakceptować nam fakt, że aby nasze życie stało się spiralą wzrostu, abyśmy odnosili sukcesy, byli efektywni i spełnieni, musimy poddać się temu naturalnemu procesowi rozwoju.
Pamiętajmy, że na sukces pracujemy wewnętrznie. Każdą zmianę zaczynamy od siebie. Sami dokonujemy wyboru, czy będziemy w życiu ofiarami losu, czy bohaterami. Jeśli wystarczy nam odwagi i determinacji, by wziąć odpowiedzialność za to, na co mamy wpływ, jeśli nie będziemy się obawiać życie w zgodzi ze sobą, staniemy się nie tylko inspirującymi rodzicami dla naszych dzieci, ale też wolnymi i szczęśliwymi ludźmi.
Autor: Źródło: INTERIA.PL