Faworytem bukmacherów jest Australijka Rachel Finch. Kurs na to, że ona wygra, w Paddy Power, największym irlandzkim domu bukmacherskim, wynosi 8/1.
Wysoko w notowaniach bukmacherów plasują się oprócz niej przede wszystkim Miss Dominikany i Miss Meksyku. Wśród faworytek wymienia się też Miss Portoryko, Kostaryki, Hondurasu i Holandii. Choć raczej mało prawdopodobne jest, aby tytuł powędrował do Europy. Jeśli tak się stanie, to bardziej na zasadzie, że dawno tak nie było.
Na ulicach witały ją tłumy
Dlaczego? Przede wszystkim ze względu na to, że u nas konkursy piękności nie są nawet po części tak popularne, jak rzecz się ma w krajach Ameryki Łacińskiej.
Gdy rok temu po wygraniu konkursu Wenezuelka Dayana Mendoza wróciła do kraju, na ulicach witały ją tłumy, a w miastach organizowano parady na jej cześć. W komentarzach podkreślano, że Wenezuela czekała na tytuł aż 12 lat. Wcześniej szukano winnych tego stanu rzeczy. Przypomina to nasze narodowe czekanie na sukces w piłce nożnej z tą różnicą, że my zarówno w piłce, jak i w konkursach piękności jesteśmy słabi, a większość krajów Ameryki Południowej, ma sukcesy zarówno w jednej, jak i w drugiej dziedzinie.
Raczej nie wygra Europejka
Podobnie jak w Wenezueli, konkurs cieszy się bardzo dużą popularnością w innych krajach Ameryki Południowej i Środkowej. Jest też dużym wydarzeniem w USA, Australii i Japonii, a że miliarder Donald Trump, który za tym wszystkim stoi od 1996 roku, zarabia na transmisjach telewizyjnych do tych krajów, trudno oczekiwać, że wygra na przykład Szwajcarka. A ona właśnie bardzo przypadła nam do gustu. Miss Polonia 2008 Angelika Jakubowska na Bahamy pojechała raczej jako turystka.
Mniejsza z tym, to nie sport w końcu. Ważne, że jest na co patrzeć.
Autor: www.interia.pl