Człowiek to kameleon
Najczęściej w ogóle nie zastanawiamy się nad tym, że właśnie dokonujemy autoprezentacji, że codzienne, rutynowe czynności należą do kanonu zachowań autoprezentacyjnych, a wykonując je w określony sposób, wywieramy wpływ na otoczenie. Człowiek bowiem jest jak kameleon – próbuje założyć na siebie skórę, która będzie najodpowiedniejsza w konkretnej sytuacji. Komu z nas przyszłoby na przykład do głowy, że codzienne zabiegi kosmetyczno-pielęgnacyjne wykonujemy dla kolegów, współpracowników, partnerów – po to, by do nich pasować, podobać im się, być modnym. Ktoś może się nie zgodzić i stwierdzić, że dba o swój wygląd tylko dla siebie. Tak oczywiście też jest, bo przez to, że inni pozytywnie nas odbierają, my czujemy się dobrze. Pomijając fakt, iż wspomniane zabiegi stają się z czasem czynnością automatyczną, nawykiem. Na przykład na rozmowę kwalifikacyjną ubieramy się według reguł przyjętych w danym środowisku i zachowujemy się tak, aby pracodawca docenił nasze umiejętności albo przynajmniej nas polubił. Zachodzi tu swoista transakcja kupna-sprzedaży. Podobnie postępujemy w innych sytuacjach, w których potrzebna jest aprobata współtowarzyszy. Na wakacjach zachowujemy się jak wczasowicze, zakładamy T-shirt i krótkie spodenki, częściej śmiejemy się i dowcipkujemy – prezentujemy siebie jako ludzi wyluzowanych, bo innych by wczasowicze nie zaakceptowali.
Pierwsze wrażenie (choć może zostać skorygowane w późniejszej interakcji) pełni niebagatelną rolę i to ono często decyduje o tym, czy dalsze kontakty w ogóle będą miały miejsce.
Do czego wykorzystujemy ubranie?
Ludzie reagują na nasz ubiór, bowiem może on pokazać, kim jesteśmy. Nie wszyscy potrafią równie skutecznie wykorzystywać sygnały płynące na przykład ze stroju. Zwykle elementem, który gubi panów ubranych w najdroższe garnitury czy panie noszące sukienki prosto z Paryża, są dodatki. Źle dobrane buty, nachalna biżuteria czy krzykliwy makijaż mogą zniweczyć wszystkie wysiłki.
Zabiegi autoprezentacyjne wykorzystujemy również w związkach intymnych. Gdy wybieramy się na randkę, chcemy wyglądać piękniej niż zwykle, bo wiemy, że właściwa autoprezentacja może przynieść nam korzyści, na przykład w postaci następnego spotkania. Kobiety wykorzystują swój wygląd, aby sterować mężczyznami, dlatego zakładają krótkie spódniczki – i choć jest to chwyt powszechnie znany, wciąż przynosi pożądane efekty. Panowie również, aby pozyskać względy pań, dbają o odpowiedni strój, który podkreślać będzie ich walory: muskularny mężczyzna włoży dopasowany podkoszulek, a ten o nieco cherlawej budowie wystąpi w marynarce z poduszkami poszerzającymi go w ramionach.
Dopasowani do otoczenia
Zgodnie z teorią Ervinga Goffmana, człowiek posługuje się różnymi rekwizytami codziennego użytku, aby odpowiednio modyfikować wrażenie o sobie. Takim rekwizytem może być nasze mieszkanie, sposób spędzania wolnego czasu, a nawet wygląd naszego biurka. Można więc kreować swój wizerunek, odpowiednio urządzając dom, spotykając się w modnych klubach czy spędzając wakacje w egzotycznych krajach. Także rodzaj czytanej prasy bądź profil oglądanych programów telewizyjnych może służyć do kształtowania wrażenia o nas. Ponieważ w tych dziedzinach wybór mamy ogromny (programy i gazety dla biznesmenów, kadry zarządzającej, przedstawicieli różnorakich branż, gospodyń domowych czy kibiców sportowych), nietrudno wykorzystać je do zakomunikowania otoczeniu, kim jesteśmy.
Nie zawsze ludzie świadomie chcą wywołać na innych określone wrażenie. Bywa tak, że nieświadomie angażują się w autoprezentację, ponieważ nie zdają sobie sprawy z bodźców, które sterują ich zachowaniem. Eksperyment Marka Leary’ego, opisany w książce „Wywieranie wrażenia na innych”, wykazał, że wizerunek, jaki badana osoba demonstrowała podczas spotkania, w znacznym stopniu zależał od tego, jak zaprezentował siebie jej rozmówca. Badani, którzy rozmawiali z kimś podkreślającym swoje zalety, prezentowali siebie bardziej pozytywnie niż ci, którzy rozmawiali z kimś skromnym. Uczestnicy eksperymentu byli całkowicie nieświadomi, że autoprezentacja rozmówcy wpłynęła na ich własną. Twierdzili stanowczo, że w innych sytuacjach zachowaliby się tak samo jak w trakcie badania.
Eksperyment Leary’ego pokazał, że ludzie bezwiednie dopasowują się do otoczenia i rozmówcy, aby utrzymać z nimi dobry kontakt. Gdy ktoś mówi cicho, automatycznie zniżają ton głosu, gdy ktoś używa specjalistycznego słownictwa, też starają się mu dorównać.
Świadome kierowanie wizerunkiem
Idąc tropem B. R. Schlenkera, wypada przyjąć, że autoprezentacja jest tak naturalna, jak oddychanie, i w naszym życiu nie ma właściwie sytuacji, w której jesteśmy zupełnie od niej wolni. Aby być skutecznym, trzeba po prostu właściwie kierować swoim wizerunkiem i mieć świadomość, że robią to także inni ludzie. Chcąc osiągnąć sukces, należy postępować tak, by twarz, którą pokazujemy, była tą oczekiwaną w konkretnej sytuacji. I choć komuś może się wydawać, że to swego rodzaju oszustwo czy manipulacja, to dopóki przekazujemy prawdę o sobie (choć czynimy to wybiórczo, starannie selekcjonując fakty i prezentując tylko te najlepiej o nas świadczące), ma miejsce uczciwa autoprezentacja. Dopiero gdy w jakiś sposób fakty zostaną spreparowane i rzeczywistość sfałszowana, mamy do czynienia z manipulacją w autoprezentacji.
Broń się przed fałszywą autoprezentacją!
Cóż, trzeba być czujnym i kompleksowo patrzeć na człowieka i całokształt sytuacji. Oczywiście nie zawsze to wystarcza, ponieważ wyrafinowani gracze polityczni, rekiny biznesu czy po prostu życiowi spryciarze do perfekcji opanowali sztukę manipulowania własną autoprezentacją. Ale są też tacy, którzy padają ofiarą swoich gier, bo znajduje się ktoś, kto odkrywa podstęp i naświetla go opinii publicznej.
Przestrzegam zatem przed fałszowaniem swojego wizerunku, co nie oznacza, że nie należy go kontrolować i dopasowywać do środowiska, w którym przebywamy. Selektywna autoprezentacja jest wskazana, bo ułatwia kontakty społeczne, uczy empatii i ćwiczy inteligencję emocjonalną. A to w dzisiejszym świecie jest szczególnie ważne.
Autor: Małgorzata Piechowicz (www.charaktery.eu), zredagowała: Karolina Bibik