Medyczne skojarzenia niekoniecznie są przypadkowe. Radni przedstawili kilka argumentów za tym, że zieleń w mieście jest niezbędnym elementem krajobrazu i wpływa na zdrowie mieszkańców.
– Jedno drzewo produkujące przez rok tlen zaopatruje dwóch mieszkańców miasta. Jeżeli mówimy o skali tysięcy wyciętych drzew, możemy powiedzieć, że deficytu tlenowego w Zielonej Górze mamy przynajmniej na kilka tysięcy ludzi. Drzewa to także konsumpcja metali ciężkich – mówił Robert Sapa.
Marcin Pabierowski zwrócił ponadto uwagę, że problem wpisuje się w dyskusję dotyczącą smogu.
– Zapomniano o czymś, co jest najważniejsze w samorządach i miastach, czyli poprawie jakości powietrza, stabilizacji mikroklimatu. Tworzą ją kliny napowietrzające Zieloną Górę. Jest to ujęte w opracowaniu pana profesora Jerzaka. To elementy, które powinny być w mieście z uwagi nawet na smog. Pamiętajmy, że poprzez regulowanie zabudowy możemy sami przewietrzać miasta.
Dodał jednak, że odpowiedzialność za ochronę przyrody powinna spoczywać również na władzach Zielonej Góry.
– Nie pozostawiamy jednak miasta kompletnie bez winy. Żeby móc coś ewidencjonować, trzeba mieć zasoby zarchiwizowane i zinwentaryzowane. Dalej nie mamy studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego. Tworzy się je na podstawie opracowań przyrodniczych dla miasta. Część dokumentacji jest wykonana dla miasta, ale dalej prace stanęły.
Wycinki drzew są prowadzone m.in. w sołectwach na terenie dzielnicy Nowe Miasto.
Wkrótce w mieście odbędą się dwa protesty przeciwko wycince drzew. Pierwsza akcja odbędzie się 19 marca. Będzie to wspólna manifestacja opozycji. W tym gronie znajdzie się reprezentant Platformy Obywatelskiej, senator Waldemar Sługocki. Następnie 21 marca przy auli Uniwersytetu Zielonogórskiego PO będzie sadzić drzewa.