Zjawisko “kłusownictwa seksualnego” oceniane jest w kategoriach moralności, a nie sprawności. “Kłusujące” kobiety, w przeciwieństwie do mężczyzn, oceniane są jako bardziej niemoralne. Szczególnie negatywnie oceniają je przedstawicielki płci pięknej. Z kolei mężczyźni nie lubią wodzących na pokuszenie kobiet, a jeszcze bardziej nie lubią innych “kłusowników”.
Naukowcy z SWPS i Uniwersytetu Gdańskiego przeprowadzili dwa uzupełniające się eksperymenty dotyczące “kłusownictwa seksualnego”. Przedmiotem badania był sposób spostrzegania osób podejmujących działania, których celem jest przechwycenie partnera do związków długo i krótkoterminowych. – Okazało się, że najbardziej negatywnie pod względem moralnym oceniana jest kobieta, która przełamuje stereotyp i zachowuje się jak mężczyzna (uwodzi “cudzego męża” do krótkotrwałego romansu) – mówi prof. Hanna Brycz z sopockiego wydziału zamiejscowego SWPS, współautorka badań. – Co ciekawe “polująca na cudzego partnera” kobieta oceniana jest szczególnie surowo przez inne kobiety, ale nie przez mężczyzn – dodaje.
Mężczyznom wybaczamy
W eksperymencie uwzględniono uzasadnienia dla “kłusownictwa”, tj. paskudny charakter dotychczasowego partnera/partnerki czy poszukiwanie nowej romantycznej relacji przez kłusownika. – Usprawiedliwienia, które zaprezentowaliśmy badanym złagodziły negatywne oceny moralności kłusujących mężczyzn, ale nie wpłynęły na wysoce negatywne ustosunkowanie do polujących kobiet. Możemy zatem śmiało powiedzieć, że stereotypy kobiety “czystej moralnie” w sferze seksualnej oraz folgującego erotycznym impulsom mężczyzny nadal święcą triumf. Zaskakuje fakt, że to kobiety utrwalają uprzedzenia i stereotypy wobec kobiet” – uzupełnia prof. Hanna Brycz.
Eksperymentem dotyczącym kłusowania na partnera do związku długoterminowego objęto 233 respondentów. Udział w drugim badaniu wzięło 239 osób. W oby przypadkach proporcje płci badanych wyniosły: 50 proc. kobiet i 50 proc. mężczyzn. Oba eksperymenty zostały przeprowadzone w 2007 r. przez Dariusza Majewskiego i Annę Miękczyńską pod kierunkiem prof. Hanny Brycz.
Polowanie na przystojniaka
“Kłusownictwo seksualne” polega na pozyskiwaniu dla siebie partnera, który już jest w romantycznym, stałym związku. Polowanie jest w dużej mierze podyktowane nieświadomymi popędami, a nie przemyślanym wyborem. Polega na uwodzeniu pozostającej w innym związku osoby – na krótko (przelotny romans) lub na długo (by stworzyć z tą osobą nowy długotrwały związek).
– Przenosimy w nowożytne czasy romantyczne pragnienia naszych przodków, związane z “kłusownictwem seksualnym” – opowiada prof. Brycz. – Wzory tych zachowań rozprzestrzeniły się znacząco. “Skoki w bok” zdarzają się od 20 proc. do 50 proc. osób w populacji. Zjawisko kłusownictwa opisali socjobiolodzy David Schmitt i David Buss w 2001 r. Wiadomo, że kobiety ulegające przelotnym romansom preferują przystojnych partnerów o symetrycznych rysach (prawdopodobnie ze względu na ich bogaty potencjał genetyczny). Kobiety te chętnie pozostają nadal w uprzednim trwałym związku, co skłania sakramentalnych małżonków do inwestowania w wychowywanie cudzych dzieci. W niektórych kulturach cudzymi potomkami zajmuje się około 10 proc. ojców. Z kolei, innym efektem stosowania “seksualnego kłusownictwa” jako strategii pozyskiwania partnera do związku długotrwałego stała się seryjna monogamia, czyli sekwencyjna wierność w kilku, następujących po sobie, związkach długotrwałych – uzupełnia profesor.
Jak to robią?
Typowe dla “kłusownictwa seksualnego” strategie uwodzenia to obnoszenie się urodą, hojność, czyli wskazywanie na zasobność portfela, porównywanie z rywalem/ką i zaniżanie jej/jego urody lub wskazywanie, że jest mniej pożądany/a ze względu na cechy osobowości, budowanie więzi lub kuszenie “łatwym seksem” czy udawanie przyjaźni dla pary (przeczekiwanie do dogodnego momentu dla “aktu kłusowania”).
Polowanie na cudzych mężów (lub żony) nie może się jednak powieść jeśli same “ofiary” nie chcą być upolowane. Bez ich przyzwolenia nawet najbardziej wyrafinowane uwodzicielskie plany nie mogą się powieść. Warto o tym pomyśleć, zanim całą odpowiedzialnością za zdradę obarczy się “tę drugą” lub “tego drugiego”.
Autor: źródło informacji: INTERIA.PL/materiały prasowe