Pierwsze chwile spędzone z tą płytą rodzą mieszane uczucia, a to za sprawą piosenki „Horchata”. Nic tak nie wytrąca z równowagi jak banalne dźwięki cymbałków. Pierwszy szok miałem za sobą. Przyszedł czas na drugi – „White Sky” – w refrenie słychać przedziwne jęki. Wraz z upływem czasu płyta „normalnieje”, a może to słuchacz zaczyna się przyzwyczajać? W utworach stopniowo pojawia się więcej harmonii i spokoju.
Pełen luz, dystans i swoboda artystyczna. Nie ma ani chwili na nudę – nawet w wolniejszych numerach – ten zespół nam na to nie pozwoli. Chociażby za sprawą „Cousins” – który najlepiej prezentuje do czego jest zdolna wyobraźnia artystyczna – coś wyjątkowego. Ostatnie trzy utwory to spokojniejsze kompozycje. To specyficzne podejście do komponowania utworów i przedziwny styl nie stoi zespołowi na przeszkodzie w tworzeniu muzyki, przyswajanej przez odbiorców.
Ogólnie „Contra” to wesoła i niecodzienna propozycja. Jednak sięgając po nią nie oczekujcie zbyt wiele. Najlepiej potraktować ją z „przymrużeniem” ucha, jak odskocznię od tego czego słucha się zazwyczaj. Z tą płytą jest jak z egzotycznym daniem. Nie każdy będzie mieć odwagę po nie sięgnąć, nie każdemu będzie smakować, ale spróbować warto. Choćby z samej ciekawości.
Autor: Konrad Zawiślak