Album Siema LP trafił do sprzedaży na początku lutego. Całość składa się z 15 ścieżek i trwa nieco ponad 50 minut. Większość albumu wypełniają przemyślane utwory, których tematyka jest bardzo spójna. Zioło w swoich utworach uderza między oczy wszechobecnie panujące trendy takie jak konsumpcjonizm oraz krytykuje popularne ludzkie przywary. Robi to w sposób bardzo pewny i dosadny. Zioło na płycie nie abstrahuje też od stylistyki bragga, co może dziwić biorąc pod uwagę jego nikły staż sceniczny. Na szczęście nie uprawia przy tym sztuki „rymu dla rymu”, będącej domeną większości raperów, którzy w swoich utworach słowo ‘ja’ i ‘jestem’ wymieniają częściej niż uczynił to Nas na bicie Premiera. Zgrabne punchline w stylu „jeśli jesteś pragnieniem Zioło Zioło to UNICEF”, brzmią nieźle i zapadają w pamięci na dłuższy czas.
Utwory z “Siema LP” można porównać do wyrazistych felietonów pisanych rymem przez Zioło. Zastanawiam się tylko, czy nie są to felietony nazbyt wyraziste. O ile prawo do krytyki jest naturalnym prawem każdego twórcy, o tyle pretensjonalność w tekstach – niezbyt. W niektórych lirykach Zioło sprzedaje nam zbyt dużą dawkę ciężkostrawnej żółci i krytykanctwa, co w połączeniu z jego dosyć wysoką (choć czystą) barwą głosu bywa drażniące. Nie mam nic przeciwko dosadnym stwierdzeniom, jednak według mnie autor płyty powinien w swoich numerach więcej mówić niż narzucać. Celowanie pistoletem w stronę tarczy, zamiast w stronę wszystkiego dookoła byłoby również przydatną cechą. Zioło.
Mimo wszystko, na albumie znalazły się utwory nieco mniej krytyczne aniżeli „Maski” czy singlowa „Beznadziejność”. Na uwagę zasługują w szczególności autobiograficzne numery, takie jak „Przepraszam” czy bardzo odważnie ujęte „Wpadnij”. Wspomniane utwory nadają płycie nieco bardziej osobisty charakter, który z całą pewnością można zaliczyć do walorów nowego wydawnictwa.
Opis muzycznej strony nowej płyty reprezentanta Żagania celowo pozostawiłem na deser. Brzmienie i estetyka bitów Zioła jest w chwili obecnej na najwyższym poziomie. Po wielu latach prób osiągnięcia brzmienia zbliżonego do zachodnich producentów takich jak Madlib czy Dilla wydaje się, że Zioło Zioło nareszcie odnalazł swoją drogę w produkcji bitów. Jego podkłady charakteryzuje dawka niebanalnie ułożonych bębnów, ciekawych sampli i dogrywanych ręcznie syntezatorów o rzadko spotykanym brzmieniu. W muzyce Zioła nie ma miejsca na przypadkowo ułożone dźwięki (patrz – bity Czubitsona) czy linie basu.
Na uwagę zasługują również gościnne podkłady dorzucone na Siema LP przez Tego Typa Mesa, Zaspała oraz BennCarta, który swoim bitem „tak minimalistycznym, że chuj” udowodnił, że nie tylko znana ksywka może być gwarantem stworzenia nietuzinkowej produkcji.
Podsumowując – na “Siema LP”z całą pewnością znajdziemy obszary na które narzekać nie można . Chodzi tu przede wszystkim o stronę muzyczną krążka i featuringi LaikIke1 oraz Cruza (reszta gości nie zaskakuje). Obok plusów stoi jednak szereg mankamentów; poczynając od kulawego flow gospodarza płyty, po wspomnianą pretensjonalność w jego tekstach.
“Siema LP” to idealna pozycja dla ludzi lubiących ostrą polemikę z otaczającą rzeczywistością. Dla mnie niestety nie.
Ocena: 4-/6
Autor: Paweł Mytlewski