Dużo walki, jeszcze więcej fauli i gwizdków, burza na trybunach i jeden kibic, który nie obejrzał meczu do końca. Tak wyglądało wygrane spotkanie Stelmetu Enei BC z Kingiem Szczecin. Zielonogórzanie wygrali 103:100.
Gospodarze przystąpili do meczu bez kontuzjowanego Thomasa Kelatiego i chorego Borisa Savovica. Od pierwszych minut meczu prowadzili przyjezdni, po stronie gospodarzy wynik ciągnął Przemysław Zamojski, który w pierwszej połowie uzyskał już 21 punktów. Stelmet odzyskał prowadzenie w 15 minucie i w połowie meczu prowadził 50:48.
W drugiej połowie rozstrzelał się James Florence i Jarosław Mokros, dzięki którym Stelmet prowadził 5 „oczkami”. Po stronie gości brylował Paweł Kikowski i nikt nie mógł być pewny końcowego wyniku.
Najwięcej działo się w czwartej kwarcie. Za pięć fauli spadli wysocy: Vladimir Dragicevic, Adam Hrycaniuk i w zespole gości Darrell Harris, a kibice coraz bardziej pokazywali swoją dezaprobatę do pracy sędziów.
Pod koniec spotkania ochrona wyprowadziła kibica, którego machanie flagą nie podobało się sędziom, co skutkowało potężnymi gwizdami w hali CRS. Po tym dłuższym momencie zamieszania i przerwie, gospodarze złapali wiatr w żagle i odskoczyli przyjezdnym.
Relacja: Łukasz Ostrowski
Teraz przed zielonogórzanami trzy wyjazdowe starcia na koniec rundy zasadniczej: w Zgorzelcu, Włocławku i Toruniu.