Policjanci szukali jej na terenie całego miasta. Policjanci zadzwonili również do rodziny mieszkającej poza Torzymiem sprawdzając, czy nie ma tam zaginionej. Strażacy przeszukali najbliższą okolicę, ale po kobiecie nie było najmniejszego śladu.
Koło południa zadecydowano o użyciu policyjnego psa. Przewodnik z policyjnym psem o imieniu Trio, podjął trop. Szedł ul. Pogórną, następnie przez las w okolice jeziora Jasno i wzdłuż tego jeziora, dalej w las. W końcu dotarł do leśniczówki i tam, w drewnianym garażu, się zatrzymał. W środku garażu była zaginiona kobieta – leżała na płycie pilśniowej, a drugą, taką samą płytą, była przykryta. Skarżyła się na ból głowy, była wyziębiona.
Powiadomiona rodzina zabrała zaginioną do szpitala. Lekarz nie stwierdził u niej obrażeń zagrażających jej zdrowiu lub życiu. Kobieta później opowiedziała policjantom, że wyszła na spacer do lasu, tam na jeszcze ośnieżonej drodze poślizgnęła się i upadła uderzając głową o ziemię. Kiedy się ocknęła, nic nie pamiętała, wiedziała, że musi wyjść z lasu, ale nie potrafiła odnaleźć drogi. Nie wie jak trafiła do leśniczówki i jak długo tam przebywała.
W szpitalu kobieta skarżyła się na zawroty głowy oraz zanik pamięci po upadku. Policjanci ponadto ustalili, iż kobieta miała wyjątkowego pecha, gdyż mieszkańcy leśniczówki stale w niej przebywający, akurat tego dnia wyjechali na dłużej do rodziny.
Autor: Źródło: KWP GW