Lubuscy winiarze przegrali nierówną walkę z przymrozkami. Nie pomógł nawet nowatorski pomysł na wykorzystanie śmigłowca i co za tym idzie – wtłaczanie ciepłego powietrza. Obecnie trwa liczenie strat przez właścicieli winnic na terenie Lubuskiego Centrum Winiarstwa w Zaborze.
Jedną z pokrzywdzonych jest Katarzyna Żelazny. Właścicielka winnicy szacuje swoje straty nawet na kilka tysięcy złotych.
Ale właśnie na te tzw. zapasowe oczka liczą właściciele winnic. Jeśli za kilka tygodni się rozwiną – będzie można liczyć na jakiekolwiek tegoroczne zbiory. Winiarze liczą również na wsparcie w postaci specjalnego programu pomocowego ze strony samorządu.
Mówił Alieś Hizun, pracownik winnicy Miłosz. Dodajmy, że w czwartek z winiarzami spotkał się wojewoda lubuski Marek Cebula. Trwają prace nad wypracowaniem szybki rozwiązań pomocowych. Na wniosek włodarzy gmin w Lubuskim Urzędzie Wojewódzkim powołanych zostało także 15 komisji ds. szacowania szkód – różnego rodzaju upraw. Bo klęska dotyczy nie tylko winiarzy, ale także między innymi producentów borówki.