Czy Zielona Góra się rozwija, czy po prostu coraz bardziej się zadłuża? Trwa debata wokół miejskiego budżetu na 2026 rok. Opozycja mówi, że inwestycji jest za mało, a miasto żyje na kredyt. Koalicja Obywatelska odpiera te zarzuty.
W “Rozmowie na 96 FM” Robert Kornalewicz, szef zielonogórskich struktur KO w Radzie Miasta, przekonuje, że rzeczywisty obraz inwestycji w mieście poznamy dopiero po zamknięciu roku.
Opozycja zawsze będzie mówiła i ponosiła argument, że nie jest inwestycyjny. Pan Maćkowiak, tutaj wywołany przez Pana redaktora, upiera się przy tym magicznym współczynniku 20% słynnym, który określa poziom inwestycji w mieście jako właściwy. My za każdym razem powtarzamy, że my do budżetu i prezydent też taką politykę prowadzi i nie wprowadza dotacji, które nie są jeszcze przyznane, a dopiero w trakcie roku, jeśli uzyskuje miasto jakieś pieniądze, to to jest dopisywane do budżetu i ten współczynnik inwestycyjności wtedy rośnie. I trzeba go ocenić z perspektywy już końca roku, a nie projektu budżetu.
Zdaniem Kornalewicza, mieszkańcy powinni oceniać skalę miejskich inwestycji przez pryzmat zmian widocznych na zielonogórskich ulicach.
Myślę, że współczynnik niewiele powie mieszkańcowi Zielonej Góry, to mieszkańcy muszą ocenić według tego, co się dzieje i czy według nich te inwestycje w mieście się pojawiają, są realizowane i czy są one duże i małe. Ja natomiast chciałbym też zwrócić uwagę na jeszcze ciekawą informację, bo w magazynie samorządowym możemy odczytać, że Zielona Góra z roku na rok rośnie w rankingu, jeśli chodzi o współczynnik właśnie inwestycji na mieszkańca.
Radny podkreśla, że plan finansowy zawsze jest skrojony na aktualne możliwości miasta. Więcej o tym w całej rozmowie.
Śledź nas
