Pamiętajmy, że mamy różne predyspozycje i wydolności naszego organizmu i chociaż nie wiadomo, jakbyśmy się starali nie jesteśmy w stanie wziąć udziału we wszystkich „zawodach”. W przeciwnym razie możemy odpaść w przedbiegach już na samej ceremonii otwarcia.
Spróbujcie ocenić swoje możliwości i dopasować parametry wydolnościowe do poszczególnych dyscyplin tak, by móc odnaleźć się na bachanaliowym stadionie:
Sprinterzy – startują ostro, biegną krótko i intensywnie, szybko osiągają metę. A potem? A potem to choćby potop…
Sztafeta 4×100 – Cztery razy po secie… i po sztafecie…
Maraton – najdłuższy dystans do przebycia, pokonywany równomiernie, z umiejętnie rozkładanymi siłami na finisz. (Maratończycy, pamiętajcie, by dużo, dużo popijać podczas „biegu”…).
Pływanie – ważne są silne nogi, aby mocno odbić się na starcie i szybko odpłynąć. uważajcie, by nie odpłynąć zbyt szybko…
Boks – tylko dla „sportowców” o mocnej głowie, by nie zaliczyć nokautu w pierwszej rundzie…
Kolarstwo – głowa może być słaba, ale nogi muszą być silne, by zawsze dojechać do końca wyścigu (pamiętajcie o pełnych bidonach!…).
Dyscyplin jest tak wiele i tak różnych jak my sami. Jednak zawsze należy pamiętać o jednej złotej zasadzie – nigdy nie należy mieszać ich ze sobą… Chyba, że należycie do nielicznego grona najmocniejszych, najwybitniejszych, najbardziej doświadczonych dziesięcioboistów – zawodników, mających już niejedną „olimpiadę” na swoim koncie, potrafiących łączyć ze sobą wiele różnych „sportów” przez długi czas..
I tak, każdy z nas na końcu będzie uczestnikiem biegu na orientację. Wtedy powinniśmy stanowić jedną drużynę, jedną wielką sportową rodzinę i wspierać się wzajemnie w naszych staraniach w dotarciu do… domu. Czego sobie i wam życzę 😉
Autor: Wioleta Patyk